Morfina na podstawie Twardocha to nie jest spektakl dla spokojnych ludzi

Wychodząc z Morfiny wystawianej przez Teatr Śląski żałowałem, że nasamprzód nie zdążyłem przeczytać książki Twardocha. Sztuka miała klimat ogromnie specyficzny, który trudno miałem odnieść do czegokolwiek innego. Lektura Morfiny byłaby zapewne ogromnie pomocna.

-

Wychodząc z Morfiny wystawianej przez Teatr Śląski żałowałem, że nasamprzód nie zdążyłem przeczytać książki Twardocha. Sztuka miała klimat ogromnie specyficzny, który trudno miałem odnieść do czegokolwiek innego. Lektura Morfiny byłaby zapewne ogromnie pomocna.

Cała sztuka jest nie tylko opowieścią o Konstantym Willemannie, antybohaterze, o którym dzieci w szkołach raczej uczyć się nie będą. Za nic ma poczucie przyzwoitości, nie chce w romantycznym zrywie ginąć za ojczyznę. Raczej w głowie mu alkohol, używki i częste ruchanie. Spektakl może dlatego, że wyreżyserowany przez kobietę, bardzo mocno akcentuje niezmiernie skomplikowane i trudne relacje pomiędzy głównym bohaterem a płcią przeciwną. Nie licząc kochanek, które Willemann spotyka na swojej drodze, w sztuce ukazany jest obraz apodyktycznej i trochę szkolonej matki, której ojciec bohatera mówi, że jest diabłem wcielonym. Na Konstantego w domu czeka „higieniczna i eugeniczna” żona. Każda z tych kobiet na ogromny wpływ na głównego bohatera.

Morfina Teatr Śląski
Morfina Teatr Śląski

Bo czyż to przystoi, aby Polce ktoś chuja wkładał między nogi?

Uosobieniem Polki (Polski?!) w powyższym cytacie była żona Konstantego, która seks akceptowała tylko dla prokreacji. Ciało swojego męża mogła znieść pod warunkiem, że robiła to dla wyższego celu, dla Polski. Takie wrażenie miałem, że cała opowieść to raczej antyopowieść o umiłowaniu Ojczyzny, o ideach, o powinnościach.

Spektakl zamiast na deskach Teatru Śląskiego wystawiany był w Szybie Wilson na Nikiszowcu. Scenografia przygotowana została w taki sposób, że aktorzy nie przebierali się za kulisami, ale w specjalnie przygotowanych garderobach, które znajdowały się nieopodal sceny. Brak intymności problemem zasadniczym raczej nie był, gdyż nagość (może nie przesadna ale bardzo wyrazista) eksponowana była od pierwszej sceny. Duże wrażenie zrobiła na mnie muzyka na żywo wykonywana przez zespół Chłopcy Kontra Basia.

Nie jestem dobry w pisaniu recenzji sztuk teatralnych. Traktujcie powyższe słowa raczej jako zbiór myśli i odczuć, które kłębiły mi się w głowie po zakończonym spektaklu.

Jak podsumuję? Podobało mi się, ale nie urwało głowy i nie zostawiło na podłodze, 4/6 jeśli mam ocenić.


Chcesz być na bieżąco? Obserwuj Portal w Google News!
Łukasz Tudzierz
Łukasz Tudzierzhttps://tuudi.net
Ślązak, felietonista, taternik. Od 2006 roku opisuję i komentuję Górny Śląsk. Mieszkam w Katowicach, pochodzę z Łazisk Górnych. Kocham Śląsk.

5 KOMENTARZE

  1. wybierałam się wybierałam… i wybrać się nie mogłam, ale chyba końcem stycznia będzie można jeszcze obejrzeć…Teraz jednak przyciąga mnie X muza na dokument Wysoczańskiego o Kukuczce.Widziałeś ? Jeśli tak jestem ciekawa jak go odbierasz .

  2. O swej nowej powieści Twardoch otwarcie mówi, że jest pogańska. Ciekawe, że w regionie uważanym za bardzo religijny, katolicki coraz silniejszy i wpływowy jest nurt antychrześcijański. Już kult Janoscha powinien zaniepokoić, inny idol części Ślązaków, K. Kutz obnosi się z ateizmem. W dziedzinie kultury, z wyjątkiem świata muzyki poważnej, chyba prawie wszystkie kluczowe stanowiska obsadzone są przez ludzi niechętnych chrześcijaństwu. To, że nie są chrześcijanami tzw. autonomiści i narodowcy śląscy raczej oczywiste. Oni widać uważają, że przykazanie miłości bliźniego ich nie obowiązuje. Czy ktoś, kto przyrównuje innych ludzi do małp to chrześcijanin?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj


3,022FaniLubię
763ObserwującyObserwuj
120ObserwującyObserwuj
1,049ObserwującyObserwuj