Katowice miasto rowerów? Oby za 10 lat

-

Wprowadzenie strefy ograniczenia prędkości do 30 km/h w ścisłym centrum Katowic od nowa rozpoczęło dyskusję na temat miejsca rowerów w tkance miejskiej. Od maja po Katowicach poruszam się głównie na rowerze, zatem mam już pewien ogląd, z którym chciałbym się z Wami podzielić.

20150804_163008aaa

Oszczędność pieniędzy

Bilet miesięczny na autobusy i tramwaje, który ważny jest na terenie jednej gminy kosztuje 126 zł. Zatem szybka kalkulacja pozwala wyliczyć, że dotychczas zaoszczędziłem 504 zł, czyli dokładnie tyle, ile zapłaciłem za bilet samolotowy do Izraela. Nie jest do końca prawdą, że rower jest dużym wydatkiem, który zwraca się dopiero po długim czasie. Ja swój wehikuł na dwóch kółkach znalazłem na strychu u babci. Szybki remont: opona, dętka i siodełko kosztowało mnie niecałe 100 zł.

Miód dla duszy i ciała

Codziennie na rowerze pokonuję od 8 do 12 km. I chociaż wiem, że może brzmieć to dość mało wiarygodnie, ale taki regularny wysiłek fizyczny pozytywnie wpływa na moje samopoczucie, a także (nieznacznie) poprawia kondycję. Dla mnie jazda na rowerze sama w sobie jest przyjemnością i zazwyczaj wybieram te drogi, które prowadzą przez parki lub mniej uczęszczane miejsca. Czy muszę wspominać, że zapominałem już czym jest ścisk i nieprzyjemny zapach w komunikacji miejskiej?

Jazda po Katowicach to logistyczna tragedia!

Katowicki rowerzysta każdego dnia jest zmuszony aby wybierać mniejsze zło:

  • Jechać po drodze i zostać potrąconym przez autobus?
  • Jechać po chodniku i staranować staruszkę lub kobietę z wózkiem?

O ile okolice katowickiego rynku, Spodka i Strefy Kultury są stosunkowo dobrze przygotowane do poruszania się rowerem, o tyle na Koszutce i Bogucicach (nie są to przecież dzielnice peryferyjne!) nie ma praktycznie żadnej ścieżki rowerowej, która łączyłaby się ze ścisłym śródmieściem.

Kultura piesza, łagodnie mówiąc, nie stoi w Katowicach na najwyższym poziomie. Nagminnie spotykam się z tarasowaniem i spacerowaniem po ścieżkach rowerowych. Mam także wrażenie, że dla pieszych ścieżka rowerowa jest chodnikiem, ale takim równym, pomalowanym na czerwono.

Strefa 30

Czyli ograniczenie prędkości do 30 km/h w strefie zaznaczonej na załączonym obrazku. W moim odczuciu jest to pierwszy krok w kierunku pozytywnych zmian, czyli stopniowego eliminowania samochodów z ścisłego centrum miasta. Aby tego dokonać w mojej ocenie potrzeba przede wszystkim:

  • Sprawnej komunikacji miejskiej nie tylko na obszarze miasta, ale całego regionu, której katowiczanie i mieszkańcy okolicznych miast nie doczekali się do dnia dzisiejszego.
  • Dobrej infrastruktury rowerowej oraz przestrzeni miejskiej, która nie tylko pozornie sprzyja mieszkańcom.

Katowice stoją przed ogromnym wyzwaniem, któremu obawiam się, że mogą nie sprostać – całkowitej redefinicji postrzegania centrum miasta, które sprzyja mieszkańcom, a nie kierowcom.

Strefa-page-001aaa
fot. Katowice.eu

Pamiętaj, że możesz zapisać się do newslettera...

...jako pierwszy dowiesz się o nowych wpisach ;-)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj Portal w Google News!
Łukasz Tudzierz
Łukasz Tudzierzhttps://tuudi.net
Ślązak, felietonista, taternik. Od 2006 roku opisuję i komentuję Górny Śląsk. Mieszkam w Katowicach, pochodzę z Łazisk Górnych. Kocham Śląsk.

6 KOMENTARZE

  1. Mało jest osób takich Ty, co wolą poruszać się rowerem. Większość wsiada w samochód i chce się szybko przemieszczać się po mieście. Słyszałam głosy, że ograniczenie do 30 km jest wycelowane w kierowców którzy żółwim tempem będą poruszali się po mieście – korki mają być jeszcze większe niż dotychczas.

    • Niestety Kasiu dla bardzo wielu samochód w mieście jest wciąż wyznacznikiem statusu społecznego. Jazda samochodem po ścisłym centrum ma dwa zasadnicze minusy: są korki, brakuje miejsc parkingowych. Nie twierdzę, że z dnia na dzień każdy zatrudniony w mieście ma przesiąść się na rower, jednak na pewno jest to pożądany proces, który miasto powinno wspierać.
      Co do ograniczenia i korków. Obawiam się, że podczas szczytu po Katowicach i tak nie da się jeździć szybciej niż 30 km/h.

  2. Też tak myślę, Łukasz. Zgadzam się z tobą na 100%.
    Ale… Owszem, Katowice są wspaniałe, ale mógłbyś pisać więcej o innych górnośląskich miastach, a nie tylko tym jednym. W końcu to blog o problemach Górnego Śląska, czyż nie?

  3. Kilka miesięcy temu przeprowadziłem się w okolice centrum (Ptasie Osiedle) i od tego czasu może raz byłem samochodem w centrum. Poruszanie się po centrum rowerem jest W MIARĘ wygodne. Zwykle nie mam problemu z kierowcami – respektują poruszające się po mieście rowery i zazwyczaj traktują rowerzystów jako równoprawnych uczestników drogi. Problemem niestety są piesi poruszający się po ścieżkach rowerowych – nie rozumiem, dlaczego ludzie to robią i nie mam pojęcia, jak ich nakłonić, by przestali. Nie jestem zwolennikiem odpowiadania chamstwem na chamstwo czy głupotę (czyli celowym rozpędzaniem się i hamowaniem tuż przed pieszym na ścieżce, by ten musiał odskoczyć) ani karania mandatami (sam niejednokrotnie łamię przepisy, więc byłaby to hipokryzja z mojej strony – inna sprawa, że łamię je, gdy nie przeszkadzam innym uczestnikom ruchu). Edukacja? Każdorazowe zwracanie uwagi? Nie mam pojęcia.

    Niemniej poruszanie się po centrum na rowerze jest wygodniejsze, przyjemniejsze i szybsze niż komunikacją miejską, a nawet samochodem.

    • Zgadzam się z Tobą, że jazda na rowerze jest przyjemniejsza i szybsza. Niestety dla mnie jazda po drodze w trakcie szczytu (do i z pracy) jest zbyt niebezpieczna, dlatego jeżdżę po chodniku. Zdaję sobie sprawę, że łamię przepisy. Jednak własne bezpieczeństwo w tym przypadku jest dla mnie ważniejsze.

      Z opowieści wiem, że w Krakowie problem przeszkadzania rowerzystom przez pieszych był kiedys ogromny. Wraz ze wzrostem liczby osób poruszających się na rowerze, wzrosła także świadomość pieszych. Oby i tak było w Katowicach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj


3,022FaniLubię
763ObserwującyObserwuj
120ObserwującyObserwuj
1,049ObserwującyObserwuj