Drogi Ślązaku!
Ile razy słyszałeś kim masz się czuć? Ile razy spotkałeś się z niezrozumieniem swojego poczucia tożsamości? Kto w ogóle ma prawo mówić Ci, kim jesteś? Ślązakiem, więc Polakiem? Ślązakiem, zatem nie-Polakiem? A może, dla niektórych, zabawnym połączeniem Szkota i Ślązaka? Kto powiedział, że Ślązakiem może czuć się tylko ten, kto korzenie ma śląskie, ewentualnie urodził się tutaj?
Czuje, że wpadliśmy w pułapkę śląskiej tożsamości. Jesteśmy opakowani jak kilogram makaronu na półce w supermarkecie – mamy etykietę, logo, skład. Nawet cena dumnie błyszczy na naszym czole. Daliśmy się wpędzić w kozi róg uprzedzeń, stereotypów.
Jesteś kupcem na targowisku
Wydaje nam się, że mamy wolność wyboru. Tylko nasza wolność, jak wspaniale napisał Tischner – jest wolnością na targowisku. Wydaje nam się, że możemy wybierać –chodzić od stoiska do stoiska, od sprzedawcy do sprzedawcy, od idei do idei. Na targowisku nasiąkamy językiem sprzedawców. Otumanieni jesteśmy nawoływaniem – ktoś obiecuje szczęście, ktoś spełnienie, a jeszcze ktoś inny – dozgonną radość.
Jednak prawdziwa wolność to ta od targowiska – pozwala wyrwać się z przestrzeni targowej. Pokazuje nam czym jest bazar, niejako z góry. Stajemy się biernymi obserwatorami handlu, przechodzimy słuchamy, ale sami nic nie mówimy. Nagle możemy zobaczyć, co znajduje się poza targowiskiem – wychodzimy poza ramy, które sami sobie wyznaczyliśmy.
Czy nie inaczej jest z wolnością od śląskości? Czy nie wpadliśmy do nieuświadomionej klatki, która z każdym dniem staje się mniejsza na nasze własne życzenie?
Odpowiesz – wiem kim się czuję! To wspaniale, że jesteś pewny swojej tożsamości. Czy nie czujesz jednak, że poszedłeś na targowisko, gdzie od sprzedawców historii, rodziny, języka, polityki wziąłeś to, co dla Ciebie najlepsze?
Twoja śląskość jest dla Ciebie jedyna – i słusznie. Nikt nie ma prawa podważać tego, kim jesteś i kim się czujesz. Dlaczego zatem my – Ślązacy tak łatwo podważamy wybory innych Ślązaków? Dlaczego mój wybór straganu ma być lepszy od Twojego? Zapłaciliśmy taką samą walutą, spędziliśmy ten sam czas na wyborze. Może nawet kupiliśmy u tego samego sprzedawcy, ten sam makaron…
Jak możesz być wolny od śląskości?
Czytaj, czytaj wiele. Nie tylko o Górnym Śląsku. Szeroka wiedza przydaje się w życiu, chociaż wmawia się nam, że najważniejsza jest specjalizacja. Kwestionuj autorytety. Pamiętaj, że wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce, jak powiedział Lew Tołstoj. Nie ma nic piękniejszego niż podważanie przyjętego statusu quo. Wierz mi! Rozmawiaj z obcymi. Szczególnie z tymi, z którymi zdaniem o Śląsku się nie zgadzasz. Każda rozmowa zmienia nas, przecież daliśmy coś od siebie, coś wzięliśmy od rozmówcy. Im więcej rozmawiamy, tym więcej dajemy i bierzemy. Podróżuj, bo każdy Twój wyjazd zmienia perspektywę i otwiera.
Parafrazując Tischnera – bo z wolnością jest trochę tak, jak ze śląskością – wielu sądzi, że jej czas już minął, a tak naprawdę, to jej czas dopiero nadchodzi.
Łukasz Tudzierz
A ja się o tym wszystkim sam przekonałem, zakochując się w Polce z Wielkopolski, która ma Tatę ze Wschodu, a to wszystko się w Bydgoszczy stało. Nagle te wszystkie moje uprzedzenia, kanony myślenia, założenia i standardy stały się niczym. Część tych rzeczy odrzuciłem raz na zawsze, część nadal jest dla mnie cenna, ale nie jestem już ich niewolnikiem. Każdemu życzę takiego przeżycia.
Nie , nie jestem pewna swojej tożsamości .Ja, Ślązaczka z dziada pradziada, w której rodzinie byli Polacy , Niemcy i ci którzy się określali ” jo żech jes Ślonzok”. Mój mąż jest spoza Ślaska, ale mieszka już dostatecznie długo by czuć się swojsko.Moja teściowa była żydówką , która przeszła na katolicyzm wychodząc za mąż za mężczyznę ze Lwowa .Za co była wyklęta w swojej rodzinie.A działo się to przed wojną .O tym fakcie dowiedziałam się po paru latach małżeństwa.Nie wiem kim są moje dzieci, które po wywędrowaniu poza Śląsk czują się , paradoksalnie , bardziej związani ze Śląskiem.O wnukach nie wspomnę.Jestem świadoma swego pochodzenia , ale staram się rugować to wszystko co mi się nie podoba w śląskości.To jest ogromna praca żeby pogodzić to wszystko, wyplenić stereotypy.Właśnie zaczęłam pracę uświadamiającą co do Śląska .W rodzinie mojego zięcia.Ciężka praca, całkowita tabula rasa.A tak na marginesie , czy ja wiem jaka krew płynie we mnie? Znam swoją rodzinę trzy pokolenia wstecz czyli koniec XVIIIw., niby wszyscy Ślązacy, okolice Góry św.Anny i okolice obecnych Katowic.
Reasumując, nic nie wiem.Podziwiam ludzi , którzy na wszystko mają proste odpowiedzi.
Wszyscy bez wyjątku jesteśmy ulepieni z gliny pochodzącej z różnych miejsc. Jedni widzą świeże uzupełnienia, inni muszą sięgnąć w daleką przeszłość. To jest bardziej widoczne na naszym Śląsku , który raz po raz zmieniał przynależność państwową i na który raz po raz migrowali ludzie innych kultur i religii ( ostatnie wielkie migracje 1.po II wojnie światowej i 2., która odbyła się w PRL-u : ludzie z terenów rdzennie polskich i Dolnego Śląska – jego nowi mieszkańcy przybyli po wojnie z terenów wschodnich). Ważne jest to, kim się czujemy – to nasza narodowość . Przynależność do państwa, to nasze obywatelstwo Proste :)
Ja, do miuos’ci ojczyzny haimatu, niy do idiotoow wykorzystywanych przez nacjoonalizm…
To nie problem śląskości, to można przyłożyć do różnych tożsamości. Co broń panie, nie ujmuje wartości artykułu, a jest konieczne, by tych śląskich nabywców makaronu zmotywować do myślenia.
„Najwięcej do powiedzenia mają ci,którzy zgoła nic nie wiedzą”(Giordano Bruno).Z treści artykułu wynika że autor jest na bakier z historią Ślaska.Pozdrawiam.
Dla mentalnych lumpów ze Ślonzoków Razem czy RAŚ tekst jest zdecydowanie za trudny. Przecież dla nich koronnym argumentem w każdej dyskusji jest nazwanie polemisty gorolem! I uznanie, że to dowód na jego niższość.
Nie wiem czy mogę się zgodzić z tekstem. W sensie – poczucie tożsamości jest istotne: swoiście kształtuje nasze jestestwo czy tego chcemy czy nie.
Osobiście daleka jestem od hołubienia czy wychwalania pod niebiosa własnej śląskości. Uparcie ją jednak zaznaczam, gdyż nie mam zamiaru aby ktoś świadomie czy nie próbował sobie zamazać tą część mojej istności. Wiem, że mnie ukształtowała (jak język śląski, który był w moim życiu jednak nie aż tak intensywnie jak polski – przez co niestety lepiej piszę właśnie po polsku a nie po śląsku). Osobiście nic nie mam do wyboru innych, jednak również domagam się do uszanowania własnego wyboru.