Śląskie tradycje wielkanocne są bogate i różnią się od siebie nawet na terenie samego Górnego Śląska. Część z tradycji pochodzi z obszaru obecnych Niemiec, część ma swoje korzenie w starych wierzeniach ludowych, a jeszcze inne swoją genezę zawdzięczają obrządkom pogańskim. Obecnie śląskie tradycje wielkanocne związane są z wiarą i… naturą. Ślązacy jako chrześcijanie wierzą, że specyficzne połączenie roślin lub konsumpcja np. poświęconych bazi zapewni im błogosławieństwo i zdrowie.
Śląskie tradycje wielkanocne
Poznajcie siedem bardziej popularnych oraz mniej znanych tradycji związanych z Wielką Nocą, które obchodzi się na Górnym Śląsku. Pamiętajcie, że tradycje mają to do siebie, że często różnią się w zależności od miasta, a nawet rodziny i domu! Chętnie poznam także i Wasze śląskie zwyczaje wielkanocne, które obecne są od pokoleń w Waszych rodzinach, ale także te, które sami zainicjowaliście.
W poniższym artykule przeczytacie o:
Hazok / zajączek
Hazok jest to najbardziej znany śląski zwyczaj wielkanocny. Śląska tradycja powiada, że prezenty w niedzielny poranek wielkanocny przynosi zajączek lub hazok. Prezenty zazwyczaj są symboliczne i co ważne – poukrywane w mieszaniu lub w ogrodzie, jeśli pozwala na to pogoda. Atrakcją dla dzieci jest zatem nie tylko sam upominek, ale także otoczka poszukiwania prezentu i zastanawiania się, gdzie zajączek lub hazok mógł go ukryć.
Zwyczaj zajączka przyszedł do nas z Niemiec w XIX wieku. Natomiast sama tradycja powiązana jest z pogańskim kultem Ēostre, która była boginią wiosny, a której symbolem były króliki i zające.
Połykanie bazi / kotków wierzby
Stara śląska tradycja wielkanocna głosi, że połknięcie bazi, czyli kwiatostanu wierzby wpływa pozytywnie na górne drogi oddechowe oraz funkcjonowanie żołądka. Oczywiście nie chodzi tutaj o pierwszą lepszą bazię zerwaną z drzewa, ale tylko i wyłącznie o te, które poświęcone były wraz z palmą wielkanocną. Zwyczaj ten jest obecny także w polskiej tradycji ludowej.
Świyncelnik nieznany śląski zwyczaj wielkanocny
Przepis na świyncelnik wydaje się dość prosty: ciasto drożdżowe jak na śląski kołocz, kiełbasa, szynka, boczek. Całość pieczemy w piekarniku. Jeśli ktoś z Was chciałby podzielić się osobistym przepisem na potrawę – chętnie przyjmę i opublikuję na blogu.
Palma wielkanocna
Tradycyjna śląska palma wielkanocna przygotowywana na Niedzielę Palmową jest inna niż ta, którą spotkać można w Polsce. Nie jest przyozdobiona bibułą, kwiatami i wstążkami. Jedyny kolorowy element to czerwony dereń – który symbolizuje krew Pana Jezusa. Palma powstaje z 5 lub 7 gatunków drzew i krzewów, które znaczą kolejno Pięć Ran Jezusa Chrystusa oraz Siedem Boleści Najświętszej Marii Panny. W niektórych domach „wykorzystane” palmy pali się, następnie uzyskany popiół wsypuje się do wody święconej podczas kolędy.
Więcej o palmie wielkanocnej przeczytacie w osobnym wpisie:
Krzyżyki z palmy wielkanocnej
Mama robi Palmę Wielkanocną dzień przed Niedzielą Palmową. Po poświęceniu jej w kościele, czeka na swoje drugie zadanie w Wielką Sobotę. Podczas obrzędu święcenia ognia, opala się odciętą dolną część palmy, aby wykorzystać ją w kolejnym dniu do robienia krzyżyków – mówi Barbara Pawełek, która opowiedziała mi, jakie są śląskie tradycje wielkanocne w jej domu.
W Niedzielę Wielkanocną po porannej Eucharystii robimy krzyżyki- tnąc opalone gałązki na odpowiedniej długości odcinki. Następnie, gdy zrobimy wystarczającą ilość, idziemy z nimi w różne miejsca w naszym domu. Zabieramy ze sobą wodę poświęconą podczas mszy Wielkiej Soboty oraz gałązkę bukszpanu. Wtykając pojedyncze krzyżyczki np. w futrynę drzwi w każdym pokoju kropimy je przy użyciu bukszpanu i wody święconej. Potem idziemy na podwórko, gdzie robimy to samo w pomieszczeniach gospodarczych, garażach, stodole i gdzie tylko przebywamy – dodaje Barbara.
Inny śląski zwyczaj wielkanocny powiada, że krzyżyki powinno robić się z czerwonego derenia, którym wiąże się palmę. Krzyże przygotowuje się po uroczystościach Wielkiego Tygodnia, następnie stawia się je w czterech rogach działki lub pola – uzyskać ma się dzięki temu błogosławieństwo, obfitość plonów oraz opiekę nad polami i łąkami przed niekorzystną pogodą.
Krzyżoki i brama z jajek
Krzyżoki to jednocześnie nazwa tradycji wielkanocnej oraz mężczyzn w niej uczestniczących. Zwyczaj ten obecny jest na ziemi oleskiej na Górnym Śląsku – opowiedział mi Mateusz Pawełczyk. W Borkach Małych zaczyna się już po sobotnich obrzędach liturgicznych, gdzie nieżonaci mężczyźni zbierają się w sali OSP i wydmuchują jajka. Powstaje dla nich wielka jajecznica, a z wydmuszek robiona jest „brama” czyli ozdobny łańcuch zawieszany wysoko nad drogą na dwóch najwyższych drzewach.
Wczesnym rankiem krzyżoki zabierają figurę Chrystusa Zmartwychwstałego i obchodzą z nią pobliskie pola. Obchodzenie kończą na mszy rezurekcyjnej – okrążają wraz z mieszkańcami trzykrotnie cmentarz śpiewając na przemian z grająca orkiestrą dętą – dodał Mateusz.
Procesja konna do pól i domostw
Zwyczaj objeżdżania konno pól i gospodarstw jest na Górnym Śląsku obecny w kilku miejscach, ale w zależności od miejscowości rożni się szczegółami. W gliwickiej Ostropie procesja ma miejsce w Poniedziałek Wielkanocny, natomiast w Sternalicach koło Radłowa w Niedzielę Wielkanocną. Na początku każdej procesji jeźdźcy trzymają krzyż oraz figurę Chrystusa. Wspólnym mianownikiem tego zwyczaju jest cel – uproszenie błogosławieństwa dla mieszkańców oraz modlitwa o urodzaj ziemski.
Wasze tradycje
podzielcie się hashtagiem #ślonskowielkanocPodzielcie się także swoimi tradycjami. Ciekawi mnie jak Święta Wielkanocne obchodzi się w Waszych śląskich domach. Zachęcam Was także do tagowania wpisów w mediach społecznościowych za pomocą #ślonskowielkanoc :)
Polecam też posłuchać specyficznego śpiewu Krzyżoków z Borek Małych :)
Podeślij proszę linka :)
Ze Świyncelnikiem u się również w ewangelickiej rodzinie przyjaciół na Śląsku Cieszyńskim.
Ze Świyncelnikiem spotkałem się również w ewangelickiej rodzinie przyjaciół na Śląsku Cieszyńskim.
O, to ciekawe. Gdzie dokładnie to było?
Na Śląsku Cieszyńskim robi się „murzyna”. Do środka można dać wędzonkę lub białą kiełbasę, oczywiście zawija się w ciasto drożdżowe. Nie tylko w ewangelickich rodzinach:)
Na Śląsku Cieszyńskim robi się „murzyna”. Do środka można dać wędzonkę lub białą kiełbasę, oczywiście zawija się w ciasto drożdżowe. Nie tylko w ewangelickich rodzinach:)
Interesujący artykuł, dzięki
U mnie (w małopolsce), też jest tradycja robienia krzyżyków. Te krzyżyki z poświęconej palmy roznosi się na obsiane jesienią pola. W Wielki Piątek z samego rana.
Podobnie jak u nas. Super :)
Może warto wspomnieć, że w znacznej mierze na Górnym Śląsku nie było zwyczaju „święconego” – ten przyszedł do nas już po II wojnie.
Ani część rodziny pochodząca z Pszczyny, druga część z okolic Pszowa, a następnie już cołko familijo tukej w Siemianowicach – uparcie twierdzi, że do lat 70′ zwyczaj święcenia koszyków wielkanocnych nie istniał.
u nas też nie było „święconego” ta tradycja dopiero moje szwagry gorole wprowadziły
Aleksandra mosz recht jo tysz mom jusz pora rokow na mojym puklu i niy poradz sie spomnieć coby my te „świynconki” we 60-tych i 70-tych latach do kościła smycyli a palmy byli ańfachowe kej we felietonie.Te inksze „Te NOWE”tradycje przismycyli na ślonsk gorole.
Mara, jo je gorol a palma byda robic tako jako je tukej. Nawet u mie w doma kole Limanowej moja mamulka tako palma jak Tuudi opisol bydzie robic.
To mje cieszy, ze slonskie tradycje kultywujesz :)
U nas w Osinach pod żorami roz za kiedy sie świyncelnik też robi
Cała wioska, czy tylko u Ciebie w domu?
u nas w Żorach się zajączka szukało w ogródku, ale dopiero w drugi dziyń świąt i w drugi święto tata zawsze robił na śniodanie smażonka na boczku, szynce i ze sznytlochym
W drugi dzień? Czyli w Śmingusa?
Daj zdjęcie z procesji w Pietrowicach bo na tę Ostropę patrzeć nie mogę.
mycie nóg w potoku w Wielki Piątek rano!