Jeśli szukacie w Tajlandii miejsca, które nie jest jeszcze przesiąknięte turystyczną komercją i tłumem wczasowiczów – to Ko Jum będzie dla Was idealne. Na Ko Jum nie ma infrastruktury turystycznej, a betonowe drogi są dopiero od niedawna. Plaże Ko Jum na dzień dzisiejszy wygrywają w moim osobistym rankingu pt. „miejsce jak w serialu Lost” – niech to będzie dla Was dobrą rekomendacją.
Jak dostać się z Krabi na Ko Jum?
Najłatwiej, ale najdrożej promem relacji Krabi – Ko Lanta, który kursuje raz dziennie o godzinie 11.00 za 500 batów. Prom nie dobija do brzegu wyspy, ale „wysadza” pasażerów na wodzie, skąd lokalne łodzie przewożą do brzegu za 50 batów. Idealna wersja dla ludzi nie szukających problemów :)
Można jednać wybrać podróż ciekawszą i tańszą, ale odrobinę dłuższą:
Krabi -> Laem Kruat | Otwarty busik odjeżdża z tego miejsca co mniej więcej 30 minut. Miejsc, w których zatrzymuje się w Krabi jest przynajmniej kilkanaście, trudno jednak je wskazać, gdyż na oczy nie widziałem rozkładu jazdy. Po drodze kierowca zatrzymał się na śniadanie (około 20 minut) i na zakupy na targu (15 minut). Warto kierowcy wspomnieć, że chcecie zdążyć na boat, wówczas przyjedziecie w miarę o czasie. Cena przejazdu 120 batów/ osoba. Czas przejazdu – ok. 90 minut.
Laem Kruat Pier -> Ko Jum | Busik zawiezie Was wprost pod pier, czyli coś na wzór przystani wodnej. Tutaj przesiadacie się na long boata, na którym będziecie podróżowali wraz z lokalsami i ich zakupami. Cena 100 batów / osoba. Łódź płynie około godziny i dopływa do TEGO miejsca.
WAŻNE! Na Ko Jum są dwa pier’y. Ten, do którego przypływacie jest mniejszym, wokół którego nic nie ma. Nie znajdziecie tutaj sklepu, noclegu. Proponujemy przejść pieszo w głąb wyspy, gdzie już będą jakieś zabudowania.
Gdzie spać na Koh Jum?
Jeśli szukacie miejsca blisko morza, w atrakcyjnej cenie, z dala od zgiełku i tłumów – to Koh Jum jest idealnym miejscem dla Was. Wzdłuż zachodniego wybrzeża ciągną się resorty, w których bez problemu znajdziecie miejsce nawet, jeśli nic wcześniej nie zarezerwowaliście. Właśnie w taki sposób – chodząc wzdłuż plaży znaleźliśmy Season Bungalow, gdzie za noc w fajnym domku zapłaciliśmy 600 batów (dla dwóch osób). Jedynym minusem (o czym uprzejmie poinformowano nas wcześniej) był brak ciepłej wody pod prysznicem.
Ceny noclegów na Koh Jum zaczynają się już od 150 batów za domek. Jeśli ktoś szuka luksusów – także znajdzie tutaj ekskluzywne resorty.
Atrakcje Ko Jum
Jeśli miałbym jednym słowem określić wyspę to na pewno byłaby to sielanka. Na Ko Jum nie znajdziecie atrakcji turystycznych, którymi przepełniona jest cała Tajlandia. Tutaj idąc drogą spotkacie więcej miejscowych niż turystów. Ulice w nocy nie są oświetlone – warto wziąć swoją czołówkę lub latarkę. Wydaje mi się, że na Ko Jum czas płynie jakby wolniej – otoczeni jesteśmy dziką przyrodą, dzieci machają przyjaźnie, rzadko spotykamy przejeżdżający samochód.
W ciągu jednego dnia całą wyspę można przejechać na rowerze, którego wypożyczenie kosztuje 100 batów. Właściciel nie chciał nawet od nas paszportu – zapytał się tylko gdzie śpimy. Wzdłuż drogi rozsiane są plantacje drzewa kauczukowego, którego soki powoli spływają do podstawionych miseczek.
Jeśli lubicie aktywny wypoczynek to możecie wypożyczyć kajak i popływać wzdłuż wybrzeża. Środek wyspy jest idealny dla pasjonatów biegania i wycieczek rowerowych. Leniuchy mogą wynająć tuk tuka i wraz z kierowcą objechać całą wyspę.
Plaże Ko Jum
Jeśli szukacie rajskiej plaży „jak z obrazka” – tutaj jej nie znajdziecie. W pobliżu nie ma także rafy koralowej. Jednak plaże na Ko Jum są wyjątkowe, bo praktycznie puste. Podczas wieczornego spaceru spotkaliśmy tylko jedną parę. Rano wybraliśmy się na krótką przebieżkę – także mogliśmy się delektować słodką samotnością. Moim marzeniem było położyć się na plaży, która przypominała tę z serialu Lost. Moje marzenie zrealizowałem właśnie tutaj!
Także tutaj byliśmy świadkami niesamowitego widowiska – burzy, która szalała nad wyspami Phi Phi. Jeśli jednak nie załapiecie się na burzę to sam zachód słońca powinien odebrać Wam dech w piersiach.
Gdzie zjeść na Ko Jum?
Generalna zasada sprawdza się także i tutaj – im dalej od plaży, tym taniej. Jednak knajpki na Ko Jum są wyjątkowe, bo duża część miejsc to małe biznesy lokalnych mieszkańców. Mało kto mówi po angielsku. Widać, że w niektórych miejscach dopiero uczą się, jak prowadzić biznes. Syte śniadanie (omlet z kurczakiem + sok + kawa / herbata) zjecie za 100 batów. Obiady zaczynają się od 50 batów – tutejsza kuchnia troszkę różni się od tej z Ko Tao. Większość mieszkańców to muzułmanie i islamskie wpływy w kuchni są widoczne.
Bankomat na Ko Jum
Na wyspie nie ma bankomatu, natomiast w większych resortach można płacić kartą – doliczana jest jednak dodatkowa opłata w wysokości 4% całości rachunku. Warto zabrać ze sobą zapas gotówki :)
Z Ko Jum na Ko Lantę / Krabi
Aby wydostać się z wyspy nie macie za dużego wyboru. Możecie albo wrócić long boatem do Laem Kruat albo kupić bilet na prom. Jeśli chcecie dotrzeć na Ko Lantę to prom wydaje się jedyną racjonalną opcją, gdyż podróż przez Laem Kruat trwałaby nieznośnie długo. Bilet na prom kupicie praktycznie w każdym miejscu – cena 400 batów / osoba. Nasz resort nie pobierał opłaty za łódkę, która wypływała w morze, aby „przerzucić” nas na prom.
Samo przejście z łódki na prom jest atrakcją samą w sobie. Ciekawie wygląda, gdy kilka małych łódek podpływa pod duży prom i turyści jeden po drugim wchodzą po drabinie na pokład. O bagaż nie musicie się martwić – z rąk do rąk jakimś magicznym cudem trafi w bezpieczne miejsce!