Słowami wyrażamy świat – to co widzimy, co odczuwamy. Każde słowo niesie ze sobą określony ładunek emocjonalny: smutek, radość, piękno, ciepłe wspomnienie. Jakie są najpiękniejsze śląskie słowa? Zadając to pytanie nie sądziłem, że ich wybór będzie tak trudny. Bo czym innym jest przyjemne dla ucha brzmienie danego wyrazu, a czym innym emocjonalny związek osoby z danym śląskim słowem. To drugie kryterium uwidacznia się w Waszych propozycjach. Ja zaś przyjąłem je jako dominujące.
W zestawieniu są więc słowa bliskie śląskim – Waszym sercom. Przeczytaj jakie są najpiękniejsze śląskie słowa według czytelników Tuudi.net:
LYGEJ
połóż się
LYGEJ
połóż sięTak mi zawsze babcia mówiła wieczorem jak byłem mały – lygej, bo gasza. A teraz jak wracam raz na miesiąc do domu to też mnie wita słowami – puć se sam ku mie legnońć i pogodać – Szymon
ZOCA
szacunek, uznanie, poważanie
ZOCA
szacunek, uznanie, poważanieSłowo to nie ma swojego źródła ani w niemieckim ani w czeskim, jest starym „naszym” słowem, określającym szacunek do kogoś, czegoś. Warto zauważyć, ze od „zocy” pochodzi słowo w języku polskim „zacny” – godny uwagi, szacunku. I uwaga, od przymiotnika „zacny” w języku polskim nie ma rzeczownika (jest tylko „szacunek”), a w śląskim się ten rzeczownik uchował – Janusz
PONBÓCZEK
Pan Bóg
PONBÓCZEK
Pan BógZ moimi dziadkami i pradziadkami zawsze żegnałem się słowami „z Ponboczkiem” co dawało mi poczucie że zestawiam ich pod wyjątkową opieką. Tak żegnały rodziny wychodzących do pracy górników mając nadzieję na ich szczęśliwy powrót do domu. Wiara pozwalała przetrwać ciężkie czasy i poradzić sobie z przeciwnościami losu oraz problemami dnia powszedniego – Zbigniew
ŁONACZYĆ
zastępuje każde słowo przy braku możliwości wysłowienia
ŁONACZYĆ
zastępuje każde słowo przy braku możliwości wysłowienia„Łonaczyć” (lub „onaczyć”) i analogiczne: „załonaczyć”, „przełonaczyć”, „odłonaczyć”, „wyłonaczyć”, itd. Zasługuje na miano najpiękniejszego śląskiego słowa, ponieważ może z wyjątkowym powodzeniem zastąpić jakiekolwiek inne słowo. Nieodłączny element próby wytłumaczenia działania i budowy dowolnego urządzenia i opisania ulubionej historii z życia wujka Achima. Pierwsze słowo, jakie powinien poznać gorol, który w stopniu przynajmniej podstawowym chce opanować gwarę. Pomimo braku stosownych badań, łatwo wywnioskować, że jest to zarazem jedno z najczęściej używanych śląskich słów – Agnieszka
PRZAĆ
kochać
PRZAĆ
kochaćKażdy szuka miłości i bliskości. Przanie napędza ludzkość, dodaje skrzydeł, powoduje, że nie ma rzeczy niemożliwych. Mi zowdy przała moja Oma. Godała, nie mówiła i to dzięki niej stałam się wewnętrznie bogatszym człowiekiem. Pomimo, że odeszła wiele lat temu, „przaja Ci” rozbrzmiewa mi w głowie i powoduje ten znajomy „dobry ” ucisk w gardle – Sylwia
SZMATERLOK
motyl
SZMATERLOK
motylDla mnie najpiękniejszym słówkiem, jakie poznałam do tej pory jest „szmaterlok”. Od razu zapadło mi w ucho. Łączy w sobie jakieś skrajne przeciwieństwa. Kojarzy się raczej z czymś wcale niepięknym, kanciastym, brudnym, generalnie lepiej omijać. Jednocześnie oznacza stworzenie piękne, delikatne, kolorowe, słoneczne – Justyna
HERCKLEKOTY
PALPITACJE SERCA
HERCKLEKOTY
PALPITACJE SERCAJo mom zowdy hercklekoty kiedy widza mego lubego chopa, któremu mocno przaja. Jak jada do niego na Ślonsk to na sama myśl ło nim moje serce już fest klupie. Mom tyż je jak rankiem wychodza w góry i widza cołki gryfne hale i lasy. To ciynżkie zakochanie i rozterki bo bych chciała tam durś być. Z nim. Tymu tyż herckelkoty to moim zdaniem nagryfniejsze ślonskie słowo. Bo wywołuja miło myśl w moim gorolskim sercu – Truda
+ BONUS: MOCZKA
śląski deser wigilijny
+ BONUS: MOCZKA
śląski deser wigilijny„A kaj je moczka???”- takie rozpaczliwe pytanie kołatało mi się w głowie w wigilię 1989 r. Choć wszyscy wokół mówili po polsku, ja zresztą też, to myślałam po śląsku i wtedy, w ten wigilijny wieczór uświadomiłam sobie, czym jest śląskość.
Dla mnie śląskość to właśnie owa moczka. Słowo – klucz. Wystarczy tylko pomyśleć, a na języku pojawia się lepka słodycz, w powietrzu unosi się zapach bakalii i korzeni, rozbrzmiewa radosny świąteczny gwar. Moczka to beztroskie dzieciństwo w śląskim domu. Babcia, krzątająca się po domu i wyzywająca od lofrów i najduchów, ale także częstująca szklokami z biksy.
To tradycja, którą jak bezcenny posag wniosłam do mojego domu. Domu, w którym nikt nie wyobraża sobie świąt bez gotowania moczki – Ania
Pieronie to ino colkiem trocha, cza by bolo jakisik kunkurs zlorganizuwac na slunski jenzyk
Brakuje kukloka i hasiomaszketnika ;-)
waszpek
Mniej sam brakuje gynsi pympka
Słowo Łonaczyć zasługuje na miano JOKERA, który „zastępuje wszystkie karty”… A tak na marginesie, to ja też lubię w naszej gwarze najbardziej te słowa, które zachowały się ze staropolskiej mowy, jak np.: źdżadło, czy zopaska…
Łonaczyć można wszystko, nawet łobiod :)
„Panbóczek” jest świetny :D
Ponbuczek, przez 'o’ a nie 'a’ :)
Fantastyczny wpis, uwielbiam takie śląskie smaczki, zwłaszcza od kiedy spotykam się ze Ślonzokiem. U nas w Ustroniu tego nie ma. ;)
No to teraz nie pozostaje Ci nic innego, jak zacząć uczyć się godki od Ślonzoka. Jest piękna! :)
Tym bardziej że Ustroń leży na Górnym Śląsku. :)
Hercklekoty :-DD Moja rodzina pochodzi ze Śląska, ale tego nie słyszałam, super! Ja lubię „bonbony” – może dlatego, że….lubię bonbony :-D
A to „łonaczyć” przetłumaczyłabym zgrabnym „tentegować”.
Polecom kozdymu coby sie przeczytol „Silesia Noir ” lod Marcina Szewczyka , staro slonsko godka ze ino palce lizac .
Nawet kiedyś pisałem o tej książce. Polecam: https://tuudi.net/2016/02/03/silesia-noir/ :)
I jeszcze POLEKU co oznacza „powoli”. Bo siostra zrobiła błąd w zeszycie układając zdania i użyła słowa „pomału”, miała przepisać to zdanie poprawnie na całej stronie, wujek obiecał, że jej pomoże i tak cała strona została zapisana zdaniem z użyciem „poleku” :-)
Kierymu,trocha gforolowizny sie wryło we zdania.
Jo bych padała że kochać to je „przoć”, a nie „przać” (ale: godo sie „jo Ci przaja”).
Bardzo piykne jest tyż słowo „nudelkula” (wałek do ciasta) :)
To nima zoca yno zocny abo zocno
A fto zno duksze zdanie na Ło?
Łojciec łotwórzcie łoba łokna łoroz.
Łońskirok ło łosmy łojciec łotworzyli łoba łokna łoroz
warzywo na M modro kapusta i napoj na K krzynka piwa
„Łonaczyć” leży mentalnie dość blisko „wihajstra” (tak mi się jakoś samo napisało przez „h” a nie „ch”, nie wiym jak jest dobrze)
Hań – tam gdzieś daleko
Kusik jest świetnym słowem,choć moja frela -gorol lubi kusiki ale nie lubi tego słowa…
Dobrze, że kusiki lubi Twoje :)
Łonaczyć- to chyba najgorsze śląskie słowo. Świadczy nie tyle o tym jak ubogi jest ślaski język, ale jak słaba jest jego znajomość.
<> i nic wiyncyj.
Rzeczywiście, najlepsze słowo to uonaczyć i wszelkie jego odmiany, i to wystarczy Slonsokowi za wszystkie inne. Bo wyrażenie „gorolowizna” już sprawia kłopoty i pisane jest 'gforolowizna”, co niestety tylko świadczy o nędzy umysłowej „narodu śląskiego”. Analiza całego wpisu autora i wypowiedzi dyskutantów skłania do oceny tzw. „języka śląskiego” jako odpowiedniego dla upośledzonych na rozumie i bardziej prymitywnego niż jerkish.
Bez komentarza
Albo lepiej skomentować…
Jako Ślązak nie żywię absolutnie urazy za powyższy wpis. Czasami jest tak że brak wiedzy lub sprawna manipulacja z zewnątrz powoduje błędne zrozumienie problemu lub okoliczności. Otóż drogi przedmówco, mój ukochany język śląski jest notabene językiem bardzo bogatym (zapożyczenia z j czeskiego, niemieckiego oraz polskiego) ale na przestrzeni dekad zubożał na skutek celowych działań rządów Rzeczypospolitej, której było na rękę stworzenie wizerunku dupowatego – jak mówi Kazimierz Kutz – Ślązaka, harującego, modlącego się i siedzącego cicho w domu. Pracowitość, religijność i rodzinność – trzy cechy Ślązaków, które stały się stereotypem w opisie naszego charakteru. Są one jak najbardziej prawdziwe, ale na szczęście jest ich o wiele więcej. Dlaczego tyłu noblistów pochodzi ze Śląska? Dlatego, że Ślązacy umiłowali sobie również naukę. Tyle że Polska postanowiła nie udostępniać Ślązakom możliwości intelektualnego rozwijania się i uniwersytet na Śląsku powstał dopiero w 1968 roku
Polska chciała żeby Ślônzok fedrowoł na grubie i robiył w hucie a nie studiował. Ot cała historia. Ślązakom należy się szacunek.
Pozdrawiam gorąco
Cześć! Śląski jest super! Sama piszę bloga po śląsku, tutaj się urodziłam i nie ma powodu żeby się czegoś wstydzić :)
Bloga dodaję do obserwowanych, trafiłam na niego przypadkiem i przyznam szczerze, spodobał mi się !
Pozdrawiam!
Dużo wyrazów w śląskim wymawia się na „Ło” można całe zdania z takich wyrazów budować np.: Łotworz łokno łojciec. Abo „Łotworzcie łoka Łobejżycjcie Łojciec łotworzył łoba łokna łoroz. Czy ftoś zno duksze zdanie w kerym wszystkie wyrazy zaczynają się na Ło?
A jakie jest ślonskie słowo którego nawet niektórzy ślonzacy nie znają? takie słowo rzadko używane. Ciewa jestem
Takim słowem jest np. absztimōng. Przeciętny Ślązak nie będzie wiedział, co to jest.
Absztimong to słowo pochodzące od sztimować czyli zgrać pasować do siebie współgrać z czymś oraz słowa anong czyli pogląd. Przedrostek Ab to zaprzeczenie tego czyli absztimong to nie sztimujące ze sobą poglądy Niezgodny pogląd i nie jest to słowo śląskie lecz zniekształcone w wymowie i pisowni słowo niemieckie.
Absztimōng faktycznie wywodzi się z języka niemieckiego tak jak wiele innych słów. Ale to nie znaczy, że to nie jest śląskie słowo. Każdy język zapożycza słowa z innych języków i nie zawsze jesteśmy świadomi, że jakieś słowo jest zapożyczeniem, tylko uznajemy je za pochodzące z rodzimego języka. Absztimōng pochodzi od niemieckiego słowa abstimmung, które oznacza głosowanie, ale w języku śląskim to słowo oznacza nie tyle samo głosowanie, co wotůng ludowy (głosowanie ludowe), czyli mówimy tu o plebiscycie lub referendum.
Więcej informacji tu: https://szl.wikipedia.org/wiki/Absztim%C5%8Dng_na_G%C5%8Drnym_%C5%9Al%C5%8Dnsku
Ale rewelacyjnie się to czyta. To poczucie serdeczności i brak wpisów hejtujących Wasze wypowiedzi jest dowodem na to że my i górole możemy żyć wspólnie w harmonii i zgodzie … nic nie stoi na przeszkodzie … dlaczego więc tak trudno o oficjalne uznanie języka śląskiego jako języka mniejszości etnicznej
W laubie na byfyju stoi glaska tyju. To było najlepsze jak mieszkałem u hanysów. Serdeczni, prości i mili ludzie. Tylko etru ( hasioków) nie mogłem pic, bo od razu żygałem jak młody kot. Były to lata 80-te XX w.