Pamiętam doskonale dzień, w którym dokonywałem samospisu powszechnego przez Internet. Było niesamowicie ciepło, siedziałem za stołem, piłem piwo i dyskutowałem z Radem o Śląsku. To właśnie Rad wpadł na pomysł, aby spisać się razem u niego w Hiszpanii, w Kordobie. Pamiętam także, jak wypełniając kwestionariusz myślałem sobie: oto jestem świadkiem historycznej chwili – moje państwo otwarcie pyta się mnie, jakiej jestem narodowości, a ja otwarcie mogę się do niej przyznać.
Nieśmiało wówczas dywagowałem – jeżeli udałoby się podwoić liczbę deklaracji sprzed 10 lat, byłoby świetnie. Potrojenie? Absolutny szczyt marzeń!
Informacja o 807 tys. osób, które zadeklarowały śląską przynależność narodowo-etniczną była zaskoczeniem dla wszystkich. Pomyślałem wtedy: prawie milion ludzi określa swoją tożsamość w jasny i precyzyjny sposób – głos ze Śląska nie może być już dalej ignorowany…
Do prawicowej narracji zdążyłem już przywyknąć. Wiem, że jestem zdrajcą narodu, dywersantem politycznym, działam na rzecz dezintegracji państwa. Perełką było stwierdzenie, iż agentura WSI maczała palce w konkursie Blog Roku, a ja sam jestem opłacany z niemieckich pieniędzy. A jakże!
Główny Urząd Statystyczny, który ówcześnie wbrew prawicowej histerii nie usunął z kwestionariusza możliwości wybrania tożsamości śląskiej, dziś o niej zapomina. W notatce przesłanej do sejmowej komisji ds. mniejszości uwzględniono Łemków i Ormian, Ślązaków natomiast już nie. Słusznie oburza się poseł Plura, który proponuje założenie Platformy Przemilczanych…
A my, Ślązaczki znów dostajemy po dupie. Mentalnie, batem ignorancji. To chyba jest gorsze, niżby ktoś przyszedł i w mordę strzelił.
Z tą sejmową komisją ds. mniejszości, to nie jest tak, że GUS wysłał im informacje o tych uznawanych przez nich mniejszościach? Ta sama komisja twierdzi, że Ślązacy nie istnieją. GUS wysłał im w notce info o tych mniejszościach, które są w uchwale tej komisji. Wydaje mi się, że GUS nie jest w tym wypadku niczemu winny, to komisja jest absurdalna twierdząc, że nie istnieje coś co ma miejsce.
Dlaczego w demokratycznym niby kraju nieustannie usiłuje się odebrać nam świadomość wspólnotową? Dlaczego tak uparcie i zarazem drwiąco wydziera się nam tożsamość, poczucie wspólnoty, nie tyle terytorialnej, ale tej duchowej, mentalnej? Jak to jest, że my – Ślązacy, pomimo wielu spływających na nas upokorzeń, potrafimy akceptować porządek państwa, w którym żyjemy i potrafimy się podporządkować? Jesteśmy lojalni. Tak jak wszyscy płacimy podatki, tak jak wszyscy jesteśmy podlegli prawu, tak jak wszyscy ponosimy odpowiedzialność. Ale to, że czujemy się wspólnotą, to, że mamy coś wspólnego, co ewidentnie odróżnia nas od reszty, co czyni nas wyraźną i czytelną, ale jednak odmienną społecznością – w Polsce drażni i zawadza. Urodziłam się na Zagłębiu, od piętnastu lat mieszkam na Śląsku. Od zawsze było mi dane obserwować dwie strony przysłowiowego medalu. Takie spojrzenie wiele daje. Ono kształtowało i nadal kształtuje moją świadomość. Dzięki temu dziś świadomie mogę dokonać wyboru. Gdyby ktoś zapytał mnie kim jestem, odpowiem: bezapelacyjnie Ślązaczką. Tu mi dobrze, tu czuję się „swojsko” i chciałabym zaznaczyć swoją tożsamość, ale państwo, w którym żyję, nie daje mi takiej możliwości. Polska robi sobie wielką krzywdę negując to nasze ślonskie poczucie przynależności. A ile przychylności zyskałaby na uznaniu śląskiej tożsamości… Tożsamości, która w jednolitej – zdawałoby się – polskiej masie, jest swego rodzaju fenomenem. Ma swój kształt, barwę i smak. I jest nie tylko stylem życia, a samym życiem. I to odróżnia nas od reszty.
Jeśli ludzie z Zagłębia twierdzą ze są Ślązakami i domagają się uznania swej śląskiej odrębności to jak to komentować. Dla tzw prawdziwych Ślązaków gorole z Zagłębia to pierwszy wróg, jeszcze przed gorolami z Warszawki. Przez lata mącono w głowach ludziom w regionie, a główny przekaz był taki: Ślązacy są lepsi, być Ślązakiem to znaczy być lepszym człowiekiem. Iluś w to uwierzyło, nie tylko Ślązaków. Przyjemnie myślec o sobie jako o reprezentancie lepszego gatunku człowieka . Szowinizm śląski to fakt, pamiętam zdumienie sprzed lat, gdy zaczynając czytać śląskie fora dowiedziałem się, że Śląsk jest okupowany, że Polacy to okupanci. W Polsce część ludzi wie, że pewna grupa Slązaków ma do Polski stosunek nieprzyjazny, wrogi. To takie organizacje jak RAŚ, ZLNŚ odpowiadają za to, ze godka nie będzie uznana za język regionalny. Iluś Ślązaków sądzi, ze swoje cele można osiągnąć przy pomocy nienawiści i kłamstw. Co pozytywnego dla Śląska może przynięść zmyślanie historii o chrzcie Śląska w 863r? I o co w tym zmyślaniu chodzi? Znów o wywyższanie siebie
@CSBR, muszę się zgodzić, że przejawy poczucia wyższości Ślązaków nad Polakami są czasami widoczne. Z drugiej jednak strony, cześć Polaków uważa odbiera inność Ślązaków jako przejaw arogancji, niejednokrotnie szowinizmu.
Ja, jako Ślązak nie czuje się lepszy od Polaka, bo sam jestem Polakiem! Chciałbym jedynie, aby Polacy, jako większość zamieszkująca terytorium naszego wspólnego państwa, różnorodność odbierała nie jako zagrożenie, ale jako wartość dodaną, która bez problemu może współistnieć.
@bfaliszek, tak niestety mogło być… Pytanie nasuwa się, czy pomimo tego, nie warto było wspomnieć o innych mniejszościach, które pojawiły się w wynikach spisu? To, że o czymś się nie wspomni, nie tworzy stanu faktycznego.
Do CSBR. Jeżeli dobrze rozumiem, to osoby urodzone w Zagłębiu nie mogą czuć się Ślązakami? Piszesz coś o śląskim szowinizmie, a sam odbierasz ludziom możliwość własnej identyfikacji tożsamościowej. Mam koleżankę urodzoną w Kielcach, wychowaną w Zagłębiu, która o wielu już lat mieszka na Śląsku, w Świętochłowicach. i co? Czuje się 100% ślązaczką, nawet godo tak, że niejeden hanys by sie powstydził. Tożsamość siedzi w głowie, nie płynie we krwi.
CSRB. Urodziłam się w Zagłębiu, bo moja matka stamtąd pochodzi. Ojciec i cała jego rodzina to Ślązacy. Z tego co napisałeś wnioskuję, że miejsce urodzenia determinuje w 100% to, kim się czujemy. Przyznam, że to bardzo ograniczone spostrzeżenie. Czasem tzw „prawdziwy Ślązak” może być najgorszym skurczybykiem i na dodatek nie przyznawać się do swego pochodzenia, akcentując zarazem swoją wyższość nad resztą świata. Nie ukrywam tego, że urodziłam się w Zagłębiu i jeszcze nigdy nie spotkałam się z wrogością ze strony Ślązaków czystej krwi. Człowieka winno się mierzyć miarą serca. Nie wiem czemu tak wielu ludzi dziwi fakt, że na Śląsku żyją Ślązacy i chcą w jakiś sposób zaznaczyć swą obecność, a nikt nawet nie zastanawia się nad tym, że w Katalonii żyją Katalończycy, a nie Hiszpanie? Domagam się uznania mej śląskiej odrębności, bo nikt mi tego nie zabroni i drogi CSRB – proszę o komentarz :)
gorolko, dziękuję za nazwanie mnie drogim. Po pierwsze, nie wiedziałem ze jesteś z pochodzenia pół Ślązaczką. Po drugie, przywoływanie Katalonii z iluś powodów nie ma sensu. Katalonia domaga się niepodległości i powoływanie się na jej przykład przez niektórych Ślązaków może G. Śląskowi tyko zaszkodzić. Poza tym Katalonia chyba była kiedyś królestwem, miała własnych królów, Śląsk nie. Książki po katalońsku pisano kilkaset lat temu, na pruskim Gornym Śląsku w XIXw. oprócz gazet po niemiecku wydawano gazety po polsku, gazet po śląsku nie było.
Chyba myliłem się w sprawie Katalonii, nie była królestwem.
Katalonia na pewno była królestwem, pamiętam nawet grafikę z Muzeum Katalonii w Barcelonie. Nie pamiętam natomiast w których latach dokładnie.
Niemniej, rozmawiamy o Śląsku, nie o Katalonii. Nie jest ważne, czy 100 lat temu gazety po śląsku istniały czy nie, jakoby ich brak miał o czymś świadczyć. Jeżeli ktoś mi wskaże inny sposób na zachowanie godki śląskiej, niż jej kodyfikacja i nauka w szkołach – będę niezmiernie wdzięczny.