Takie akcje są najlepsze: 300 osób spotka się w jednym miejscu, tworzy zółto–niebieskie serce, przyjacielsko macha do warszawskich polityków. Po 30 minutach jest już po wszystkim. Rozchodzimy się do domów.
To bynajmniej nie jest opis nielegalnej manifestacji, ale happeningu zorganizowanego przez Ruch Autonomii Śląska. Wydarzenie to, miało pokazać, iż my – Ślązacy jesteśmy pełni dobrego humoru i ambicji! Był to pewien pozytywny sygnał, który chciałbym aby zapoczątkował inny – przyjacielski ton dyskusji o Ślązakach. To jest możliwe!
„Na happeningu pojawiłam się po to, by pokazać Ślązaków jako ludzi, którzy utożsamiają się z miejscem ich życia – kulturą, językiem używanym codziennie. Ludzi, którzy nie boją się z dumą powiedzieć „Pochodzę ze Śląska”, mają chociaż niewielki wkład w jego rozwój, i nie są „ciemnym ludem” – tylko kreatywnym, zdolnym.” – powiedziała Tuudiemu, Patrycja – tegoroczna maturzystka.
Miało nas być 300 osób – na moje oko tyle było, głownie ludzi młodych – to cieszy szczególnie. Ale starsze pokolenie także wystawiło dość prężną reprezentację. Co cieszy mnie jeszcze bardziej? Duża liczba przedstawicieli mediów. Doliczyłem 4 kamery, 5 mikrofonów i bardzo dużo profesjonalnych lustrzanek.
To bardzo dobrze! Niech usłyszą o nas w Polsce :)
I ja też byłem! Trzymałem zółty kartonik :)
Mam nadzieję, ze takich akcji bedzie coraz więcej.
hmmm dobrze iż są takie zloty:)aczkolwiek w-wiacy zawsze mieli, mają i beda miec problem ze Ślązakami – za bardzo iskrzy, chociaz z drugiej strony z kim nie mają?:) to syndrom mieszkańca w stolicy.