Czy znacie kogoś, kto nie lubi maszketów? Bez maszketów nie odbędą się żadne urodziny u babci Anieli. Pamiętam jak za bajtla dziadek mówił do mnie – pomaszkecilibymy, co? Wówczas dziadek otwierał kredens i na górnej półce po prawej stronie szukaliśmy cukierków, które schowała tam babcia. Kiedyś wydawało mi się, że podjadanie czekolady z dziadkiem miało coś z małego przestępstwa. Dziadek zawsze mówił – ino nic niy godej babci. Jo niy pedzioł, bo żech sie trocha boł…
Niezwykle podoba mi się śląskie połącznie słów maszkety i maszkecić. Nie przypominam sobie, aby w języku polskim istniał rzeczownik opisujący słodkości, z którego powstaje czasownik opisujący czynność jedzenia czekolady lub ciastek. To tak jakby powiedzieć po polsku – mam ochotę coś czekoladować! Albo – zciastkowałbym coś! Niech ktoś mi powie, że język śląski nie jest cudowny!
A maszkecić można różne maszkety – szokoladę, tortensztik, makrony, szkloki, bombony albo ślonsko kopa. Właśnie, czy ktoś z Was wie, czym ślonsko kopa jest? Jak się ją robi i skąd pochodzi? Maszkety znajdziecie także w tradycyjnej śląskiej tycie, którą otrzymują pierwszoklasiści, gdy idą do szkoły. Kiedyś usłyszałem przepiękne zdanie – kusiki mojej freleczki to same maszkety. Szczęśliwy musi być chłopak, gdy kusiki jego ukochanej są słodkie jak cukierek.
Podobno gdzieś maszkety mówi się na wszystkie smaczne potrawy, jakie wylądowały na naszym stole. Nie wiem, mi ciężko byłoby powiedzieć, że krupnioki z grilla to maszkety, chociaż mógłbym zajadać się nimi. Zastanawiając się dalej, czy można maszkecić krupniok z kapustą kiszoną?
Nie lada problem mam ze słowem maszketny, które przecież powinno należeć do tej samej rodziny wyrazów. U mnie w domu znaczy ono mniej więcej to samo jak polskie: uroczy, ładny. Powiedzieć możemy na firankę z dużą kokardą, że jest maszketna. Co interesujące, w niektórych częściach Śląska maszketny ma raczej negatywny wydźwięk i tłumaczyć możemy go jako wybredny.
Maszkety poprawiają humor i dodają energii. Czy znacie kogoś, kto nie lubi maszketów?
Na Śląsk lubię przyjeżdżać na odpust, żeby nakupić tataraczków!
A cóż to są tataraczki? Pierwsze słysza to słowo.