Widzisz, Tud, wyszło szydło z worka! Już teraz ciężko będzie ukryć, że u was tam na Śląsku dzieją się rzeczy po prostu szkodliwe. Rzeczy, które w państwie prawa zduszone powinny być już w zarodku. Tymczasem w Katowicach nie dość, że nikt nie przeciwstawia się, to jeszcze wiele wskazuje, że niemiecka wizja Śląska lansowana przez RAŚ będzie finansowana z publicznych pieniędzy! I to od małego, już w szkołach! – niemalże krzyczał mój znajomy.
O co chodzi? A chodzi o to, że katowiccy radni RAŚ – Aleksander Uszok i Marek Nowara zaproponowali, aby do szkół wprowadzić zajęcia z edukacji regionalnej, które finansowane byłby z budżetu miasta. I z perspektywy centralnej Polski wygląda to tak: RAŚ dostał się do władzy i teraz chce wykorzystać wpływy, aby od małego uczyć dzieciaczki rasiowej wizji historii. Brzmi nieźle, nie?
Tymczasem zacznijmy od faktów. Jak pokazują wyniki badań, wiedza młodych Ślązaków o swoim regionie jest zatrważająco niska. 91% badanych uczniów (z terenu województwa śląskiego) nie było w stanie podać przykładu jakiejkolwiek cenionej postaci z przeszłości Śląska. Natomiast 86% uczniów nie potrafiła podać znaczącego wydarzenia z historii Śląska. Z regionem najbardziej kojarzy się… Adam Małysz i aktorzy Świętej wojny. (Ja Ślązak, Ja Polak, Ja Europejczyk, Badanie Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, 2008. Źródło. Artykuł dotyczący badań dostępny jest tutaj.)
W Polsce wciąż pokutuje przeświadczenie, jakoby historia była wszędzie jednakowa i wszędzie powinno się kultywować tradycję wyłącznie polską. Dlatego wszelkie próby edukacji, a co za tym idzie – wzrostu regionalnej świadomości od najmłodszych lat, interpretowane są jako zamach na podstawowe wartości, na których oparta jest polska szkoła.
Młoda demokracja i raczkujący dopiero regionalizm nie sprzyjają sprawie. Bardzo odważnym i jednocześnie kuriozalnym stwierdzeniem jest, że edukacja regionalna dzieci w wieku, powiedzmy – 10-14 lat będzie miała wpływ na wybory dokonywane przez dorosłych ludzi przy urnie wyborczej i skreślenie akurat RAŚ na karcie do głosowania. Obecna sytuacja polityczno-społeczna może sprawiać wrażenie, że taki scenariusz jest jednak prawdopodobny.
Reprezentacja polityczna odnosząca się w bezpośredni sposób do kultury i śląskiego poczucia narodowo-etnicznego wciąż jest bardzo uboga i raczej skupiona wokół Ruchu Autonomii Śląska. Stąd problem mają wyborcy Ślązacy-socjalni czy Ślązacy-liberalni, którzy chcieliby, aby ich reprezentant nie tylko wspierał region Górnośląski, ale także walczył za poglądy, które dla nich są istotne.
Sprawy idą jednak w dobrym kierunku. Przykładem może być Łukasz Kohut, rybniczanin, który z drugiego miejsca w swoim okręgu startuje z listy Zjednoczonej Lewicy. Mimo, że lewicowe poglądy Łukasza są dla mnie bardzo odległe, jednak trzymam za niego kciuki. Wiem, że przy ewentualnym zwycięstwie Łukasz będzie dobrym reprezentantem śląskiej sprawy w naszym sejmie. Ogromnie cenię także europosła Marka Plurę z Platformy Obywatelskiej, który robi, co może, aby wspierać śląskie aspiracje.
Edukacja regionalna będzie przynosić owoce, jednak nie polityczne, ale społeczne. Brak wiedzy młodych ludzi na temat historii, korzeni, a także kontekstu kulturowego i historycznego wydarzeń, które miały miejsce na terenie Górnego Śląska, nie pozwala na odkrycie i pielęgnację więzi, która łączyć może ludzi wraz z Ziemią. I nie mówię tutaj o jakieś mitycznej i rzekomej indoktrynacji, a raczej o poczuciu odpowiedzialności za miejsce, w którym się żyje. Chciałbym doczekać chwili, w której wszystkie dzieci uczące się na terenie Górnego Śląska będą mogły zdobywać rzetelną i interesującą wiedzę o regionie, w którym żyją. Do tego potrzeba zaangażowania, owszem, politycznego i woli, a jakże – politycznej. Wszystko przed nami.
Z mojego punktu widzenia, kogoś urodzonego w Katowicach, ten tekst jest bardzo slaby. Nawet gdyby nic się nie wiedziało o Autorze, to można by się domyślić, że jest sympatykiem RAŚ. Takie pytanie – dlaczego to akurat o historii regionu młodzi ludzie mieliby dużo wiedzieć, w sytuacji gdy podobno dość powszechna jest niewiedza o historii Polski, Europy i świata? Co przeciętny absolwent gimnazjum wie o historii Polski i świata? Tego pracownicy UŚ chyba nie zechcieli sprawdzić. RAŚ nie można ufać, bo już wielokrotnie jego działacze byli przyłapywani na fałszowaniu historii. Falszują też autorytety, czy pseudoautorytety śląskie jak Ciurlok, Kutz Villqist itp. Tylko jeden przykład fałszerstwa – pan Kutz napisał kiedyś w katowickiej GW, ze Ślązacy przed II wojną nie mogli być oficerami w Wojsku Polskim, ze mogli być w WP tylko sierżantami. Kompletna nieprawda.
Różnica pomiędzy nauczaniem historii Polski, Europy i świata, a historią Śląska jest zasadnicza – nauczanie historii tej pierwszej istnieje od najmłodszych lat. I każda osoba kończąca nawet podstawówkę ma, a raczej powinna mieć podstawową wiedzę na temat dawnych dziejów. Takiej edukacji, powszechnej na każdym szczeblu szkolnictwa albo nie ma wcale, albo jest, ale w dość ograniczonym zakresie.
Co to ma niby być? Hrabia von Ciurlok to jedna z nielicznych osób, która na temat Śląska mówi prawdę i tylko prawdę. Fałszują tylko głupcy, a on jest mądry, może równać się tylko z pewnym nauczycielem w IV LO w Rybniku. Raciborza nie wymyślił. Racibórz był już kiedyś, jedź i zobacz. Już wysyłam Ciurlokowi skargę przez Fejsa i prawdopodobnie się Panu dostanie. Sama wymyślam opowiadania o hrabiach, górnikach i innych takich.
Niejaki Arkadiusz von Kuzio-Podrucki, prowadząc badania nad dziejami różnych śląskich rodów, doszedł do zaskakującej prawdy. Czerwoni tak wywrócili ludziom w głowach, że nawet Joanna Gryzik vel Schaffgotsch, która przecież działała społecznie i charytatywnie, uważana była za krwiopijczynię wyzyskiwaczkę. I co? Zmieniło się coś? Nie za bardzo! Dwóch człowieków nic nie zdziała, musimy zacząć działać wszyscy, aby świat poznał prawdę o Górnym Śląsku.
„fałszowaniu historii”??? RAŚ właśnie dobrze robi próbując uświadomić Ślązaków, że oficjalna wizja historii lansowana w polskich szkołach nie jest do końca prawdą. wiele osób np myśli że Śląsk był pod zaborem pruskim, albo że III Powstanie Śląskie było narodowym zrywem (podczas gdy na prawdę było wojną domową zainicjowaną przez podburzające działania Polaków, w czasie której Ślązacy byli podzieleni niemal po równo i walczyli o niemiecki lub polski Śląsk, dodatkowo w której po obu stronach w wielkiej ilości walczyli przybysze z poza Śląska).
A czy ciągłe gadanie o Katowicach i brak pamięci o Opolu i Raciborzu i całej reszcie nie jest fałszowaniem historii? Wszystkie miasta są wspaniałe, ale ileż można o Katowicach? Znaczenie historyczne ich jest mniejsze niż właśnie Raciborza (gdyby nie to miasto, nikt nie usłyszałby o Górnym Śląsku) czy Opola. Popatrzcie na panoramy z XVIII wieku. Opole, Racibórz czy Głogówek aż porażają majestatem, a Katowice były wówczas maleńką wioską. I nie miały niczego wspólnego z Piastami.
I teraz wszyscy sobie myślą, że Górny Śląsk to Katowice.
W pełni popieram inicjatywę edukacji regionalnej w szkołach. Sprawa bardzo potrzebna, bo.. tak jak Pan mówi, wiedza młodzieży (i nie tylko) o naszym regionie jest znikoma. Prymas Wyszyński powiedział kiedyś: „Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości.” Mam wrażenie, że Śląsk i śląska świadomość, godka itp., przeżywają teraz swój renesans. Jest to więc dobry moment na takie inicjatywy, jak ta.
Taki przedmiot nie może też oprzeć się tylko na nauczaniu historii. Ważne będzie również przekazywanie wiedzy o kulturze, zwyczajach, tradycji, języku.
Czekam na dzień, w którym edukacja regionalna dostępna będzie w całym naszym regionie.
Jednocześnie bardzo mi przykro, kiedy słyszę komentarze Polaków. Przemawia przez nich okropny nacjonalizm, brak szacunku dla „inności” jaką jest Śląsk, brak chęci zrozumienia, dyskryminacja wręcz… Czy to się kiedyś zmieni? Miejmy nadzieję i róbmy swoje :)
Pozdrawiam
Wierny fan bloga :)
Prymas Wyszyński z całą pewnością nie miał na myśli Ślązaków, bo za jego czasu nikt o narodzie śląskim nie słyszał. Sami Ślązacy też nie słyszeli. Czym się różnią tradycje od zwyczajów? Gdy zapytać narodowego Ślązaka co to takiego kultura górnośląska to na pierwszym miejscu wymieni godke. A potem tradycje i zwyczaje.
Uważa „Nie Fan”, że słowa Prymasa Wyszyńskiego można stosować tylko wobec polskiego narodu? Według mnie to słowa uniwersalne, ponadczasowe (jak sama postać Prymasa).
Dla ścisłości pojęcie „narodowość śląska” pojawia się już w 1908r, a więc spokojnie – Ślązacy słyszeli.
Jestem „narodowym Ślązakiem”, a nie będę stwierdzać, co w kulturze górnośląskiej jest nr 1, a co może zejść na dalszy plan. Tak samo jest ważna dla mnie godka, jak zwyczaje, historia… Nie wszyscy Ślązacy znają przecież godkę, co nie znaczy, że nie są już (jak to określasz) narodowymi Ślązakami.
Pozdrawiam
To niestety prawda, że nasza wiedza na temat historii Śląska jest znikoma. Wiem to po sobie i wstyd mi, że tak mało wiem, praktycznie nic. Sama muszę szukać informacji, czytać książki i dowiadywać się o rzeczach, które powinny być poruszone w szkole! Na szczęście jest mnóstwo książek na ten temat, pełno stron w internecie (m.in. Twój blog), które pozwalają zdobyć tę wiedzę. Szkoda jednak, że śląskie aspekty zawsze były poruszane (przynajmniej w mojej szkole) tylko raz w roku, w okolicach Barbórki na Dniu Śląskim – ale wtedy też kończyło się jedynie na wierszykach i piosenkach typu „Dzióbka dej”, ale wiedzy z tego wynieść się za bardzo nie dało…
A gadanie o tym, że edukacja regionalna jest zagrożeniem dla „polskiej Polski” to jest jakaś kompletna bzdura, to śmieszne! Blokowanie takiego przedsięwzięcia należałoby zrównać z cenzurą. Jeszcze wyjdzie na to, że Ślązacy będą się spotykać po nocach i rozmawiać o śląskie historii w tajemnicy (oczywiście tutaj żartuję ;) chociaż kto tam wie…).
Jeżeli śląskość jest jakoś obecna w szkole, to raczej w obchodach Barbórki i ewentualnie podczas konkursu recytatorskiego ślonskij godki. Jest to stanowczo za mało, jeśli nie jest to w ogóle szkodliwe, bo może stwarzać wrażenie, że śląskość opiera się wyłącznie na górnictwie i godce śląskiej. To nie jest wystarczające…
W badaniu mlodziezy nastapil blad. Podano iz badana byla mlodziez wojewodztwa slaskiego, ktore w polowie nie jest Slaskiem! Jak ma mieszkaniec Sosnowca czy Czestochowy cos wiedziec o Slasku jak Slazakiem nigdy nie byl i nie bedzie. I trudno ich obejmowac slaska edukacja! Trzeba precyzyjnie nazywac te kwestie.
Nie wiem czy nastąpił błąd, taka była metodologia. Dobrze natomiast, że zostało to podkreślone.
Na Kaszubach mają w szkołach historię regionalną. A my nie mamy, bo ponoć nie możemy. I to jest chore!
Możemy. Ale potrzeba pracy do tego :)
Kilka lat temu warszawski zespół Ars Nova nagrał i wydał płytę CD „Muzyka Piastów śląskich”. Czy ktoś z SONŚ, RAŚ się nią zainteresował, pisał na blogach, profilach, czy ukazała się choć jedna recenzja w czasopismach śląskich? Skąd ten brak zainteresowania u ludzi, którzy tyle rozprawiają o edukacji regionalnej? Uważany za kogoś w rodzaju śląskiego mędrca i proroka, Zbigniew Kadłubek chyba też nic nie powiedział o tej płycie, a mógłby np. że mu się ona nie podoba i że te utwory należy wykonywać inaczej. Muzyka średniowieczna to nie część kultury?
Właściciel bloga nie odpowiedział na to, co napisałem.
Przepraszam uprzejmie. Weekendy mam dość zajęte w życiu. Nie wiem dlaczego RAS i SONS nie pisali o płycie z muzyką Piastów Śląskich bo nie odpowiadam za wypowiedzi tych organizacji. Być może była tak słaba promocja, że nawet ja nie słyszałem o takim wydaniu?
Album jest dostępny w serwisie Spotify. Dzięki za info o tym albumie!