O posłance Barbarze Dziuk z Tarnowskich Gór (PiS) stało się głośno w całej Polsce za sprawą troski względem pracowników Poczty Polskiej. W okresie epidemii koronawirusa życzenia świąteczne wysyłam online, ponieważ chronię pracowników poczty polskiej – napisała na grafice umieszczonej w swoich mediach społecznościowych. Jednocześnie w czasie sejmowego głosowania poparła pomysł wyborów odbywających się za pomocą głosowania listownego. Na zwróconą uwagę, iż jej akcja kłóci się z głosowaniem korespondencyjnym, opowiedziała, iż są to dwie rożne sprawy.
Myślę, że warto aby każdy z Was poznał sylwetkę Pani Dziuk – postaci niezwykle barwnej, lecz jednocześnie odbierającej nadzieję, że na Górnym Śląsku posiadamy elity polityczne z prawdziwego zdarzenia.
Posłanka Dziuk słynie z intelektualnie kompromitujących wystąpień. Słuchając wywiadów, szczególnie radiowych można jednak odnieść wrażenie, iż Dziuk jest osobą niezwykle ciepłą, wręcz przesadnie miłą, mającą skłonności do nadmiernej egzaltacji. Bardzo często operuje wyszukanymi porównaniami, lecz jednocześnie notorycznie miesza styl potoczny i oficjalny. W jednej z rozmów przyznała, iż od dziecka jest społecznikiem i kocha ludzi. W innej rozmowie stwierdziła, że jest reprezentantką nurtu śląskiej inteligencji, a jej dziadek wychowywał ją na dobrego pracownika administracji państwowej.
Barbara Dziuk – przeciwniczka śląskich aspiracji
Barbara Dziuk mimo, iż pochodzi ze Śląska jest jedną z najbardziej zagorzałych przeciwniczek uznania Ślązaków za mniejszość etniczną, a śląskiego za język regionalny. W 2016 roku podczas obrad sejmu nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, posłanka Dziuk powiedziała – Jako rodowita Ślązaczka, która umie godoć, wnioskuję również o negatywną opinię co do tej ustawy. Twierdziła następnie, iż tradycja Śląska jest nieodłączną częścią historycznego dziedzictwa narodu polskiego i ma różne odcienie.
W 2018 roku .Nowoczesna rękami posłanki Moniki Rosy złożyła kolejny projekt ustawy w sprawie uznania mowy śląskiej za język regionalny. Także i tym razem Barbara Dziuk wygłosiła „płomienne” przemówienie czytając z kartki i strasząc, jakoby przyjęcie ustawy miało wywołać wojnę na Śląsku. Wystąpienie w ogóle nie dotyczyło meritum sprawy, pełne było nienaukowych, wręcz kuriozalnych argumentów, a na sam koniec skrytykowała koalicję RAŚ-PO, która w poprzedniej kadencji rządziła województwem śląskim.
Dziuk jak mantrę powtarza, że jej autorytetem naukowym jest prof. Miodek, który twierdzi, iż język śląski jest gwarą języka polskiego. Osobiście żałuję, iż posłanka nie czyta Portalu Tuudi.net, dowiedziałaby się wówczas także o innych naukowcach, którzy mają odmienne zdanie niż prof. Miodek i uważają, że jak najbardziej śląski może zostać uznany za język regionalny. Podczas jednego z wywiadów z Marcinem Zasadą, Dziuk kpiła sobie, iż zna profesorów, którzy uważają, jakoby istnieje… język bytomski i jednocześnie twierdziła, że musimy wlać więcej merytoryki w region śląski.
Wywiad ściągnięty z Wikipedii
Jednym z najbardziej kompromitujących intelektualnie momentów w politycznej karierze posłanki Dziuk, był udzielony w styczniu 2018 roku wywiad portalowi Fronda. Posłanka starała się w nim odpowiedzieć na pytanie, czy Śląsk jest śląski czy polski? Rozmowa zapewne przeszłaby zupełnie niezauważona, gdyby nie czujność i dociekliwość Marcina Musiała. Na łamach Wachtyrza przeanalizował wypowiedzi posłanki i odkrył, iż przytoczona przez nią biografia Walentego Roździeńskiego jest skopiowana z Wikipedii, natomiast poglądy dotyczące tak zwanej „gwary śląskiej” są… kalką wypowiedzi użytkownika jednego z forów internetowych o tematyce historycznej. Dziuk podczas wywiadu przytacza także wiersz Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego, lecz usuwa z niego fragment wskazujący, że Śląsk przez 500 lat nie był częścią Polski.
Niezwykle aktywna podczas Strajku Kobiet
Dziuk bardzo gorliwie zaangażowała się w walkę z protestującymi obywatelami podczas Strajku Kobiet. Posłanka wystąpiła w debacie z Moniką Rosą (KO) i tylko potwierdziła, że rozmowy z nią są trudne do słuchania – bez względu na reprezentowane przez nią poglądy. Dziuk mówiła nie na temat, wybuchała śmiechem i trywializowała poruszane problemy.
O Barbarze Dziuk stało się głośno ponownie, tym razem za sprawą donosu, jaki wysłała do kuratorium w sprawie Pana Michała Sporonia, nauczyciela języka polskiego z Liceum Ogólnokształcącego im. S. Staszica w Tarnowskich Górach. Sporoń był uczestnikiem licznych demonstracji pod biurem posłanki. Sam donos był nie tylko kuriozalny w samej treści, ale przede wszystkim pełny błędów językowych i stylistycznych. Skarga Dziuk sprawia wrażenie napisanej wyjątkowo niedbale, aż trudno uwierzyć, że wyszła spod ręki posłanki na sejm. Warto wspomnieć, iż Sporoń kilka razy zapraszał Dziuk na debatę w sprawie aborcji i praw kobiet – posłanka nie odpowiedziała.
Rzecznik dyscyplinarny kuratorium w Katowicach postawił nauczycielowi z Tarnowskich Gór zarzuty, ostatecznie Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Śląskim odmówiła wszczęcia postępowania za udział w demonstracjach.
Niedługo później posłanka w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej twierdziła, że to ona jest ofiarą, a nie nauczyciel na którego naskarżyła. Jej zdaniem „nie jest donosicielem, a donosiciele byli w czasach, które chcielibyśmy zapomnieć”.
Posłanka Dziuk jako informatyk
Nie ma takiego zabezpieczenia, którego nie szłoby złamać – odpowiedziała Dziuk na pytanie red. Marcina Zasady w Radiu Piekary, czym jak nie państwem z dykty jest sytuacja, gdy następuje wyciek mailowej korespondencji najważniejszych osób w Polsce. Dalej wywiad jest nie mniej ciekawy.
Bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni. Ja o tym mówię od lat. Moje doświadczenia jako informatyka są taką ideą przekonującą do bezpieczeństwa – stwierdziła Barbara Dziuk, po czym dodała, że zagrożeniem bezpieczeństwa w Internecie są nie tylko wycieki, ale także… hejt. W dalszej części wywiadu dowiadujemy się także, że Polska nie jest pierwszym krajem gdzie doszło do wycieku, a także, iż afery taśmowej za czasów PO nie można porównywać do afery mailowej PIS, gdyż zdaniem Dziuk, PIS nie ma afer finansowych i nie okrada Polaków.
Barbara Dziuk, a media społecznościowe
Pani Posłanka, jak zapewne większość polityków jest bardzo aktywna w Social Mediach, lecz co warte podkreślenia – nie znosi krytyki. Powstała nawet na Facebooku grupa o nazwie „Zbanowani przez Barbarę Dziuk”, która niejako zrzesza wszystkich tych, którzy zostali zablokowali przez osobę obsługującą jej profil. Obecnie w grupie jest ponad tysiąc członków. W wolnej chwili polecam odwiedzić profil instagramowy posłanki z Tarnowskich Gór, na którym nie tylko udostępnia relacje dotyczące swojej pracy, ale także tkliwe aforyzmy, które być może przekonają kogoś do zmiany swojego życia…
„Po prostu, przestań czekać, na piątek, na wakacje, na kogoś, kto się w Tobie zakocha, na życie. Szczęście osiąga się wtedy, kiedy przestajesz czekać, a zaczynasz korzystać, z chwili obecnej” – cytat z relacji na Instagramie posłanki Dziuk.
Warto szczególnie podkreślić, iż tarnogórska posłanka była w lipcu 2021 roku jednym z 22 wnioskodawców nowelizacji prawa medialnego zwanego „Lex TVN” – bezprecedensowego od 1989 roku ataku na wolne i niezależne od władzy media. W chwili aktualizacji tego artykułu zmiana ustawy o radiofonii i telewizji została przegłosowana w sejmie.
Posłanka wybrana śląskimi głosami
Co interesujące i warte podkreślenia, Barbara Dziuk w wyborach parlamentarnych w 2019 roku ubiegała się o reelekcję w okręgu gliwickim startując dopiero z 7 miejsca na liście. Zdobyła w sumie 11.399 głosów i tym samym po raz drugi została wybrana do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej od 2010 roku była radną sejmiku śląskiego. Zatem polityczna kariera nie rozpoczęła się z politycznego nadania, lecz dzięki naszym, śląskim głosom.
Dziuk sprawia wrażenie najbardziej lojalnego i oddanego żołnierza Prawa i Sprawiedliwości. Zapytana niegdyś o moralną i etyczną ocenę politycznego transferu Wojciecha Kałuży – opowiedziała, iż Kałuża jest dla niej bohaterem. Warto posłuchać sejmowego wystąpienia posłanki z dnia 13 lutego 2020 roku. Jest to swego rodzaju laurka wystawiona dla jednego z ministrów – w oczy rzuca się natomiast ogromna liczba ogólników, pomieszanie pojęć ekonomicznych i potoczny, aż za bardzo, styl wypowiedzi.
Posłanka Dziuk kreuje się na śląską intelektualistkę. Jej euforyczne wypowiedzi obnażają braki elementarnej wiedzy, szczególnie w tematach dotyczących śląskiej kultury i języka. Odpowiedzi podczas wywiadów bardzo często są nie na temat, zauważyć można problemy z obroną własnego zdania, które tuszuje śmiechem.
Na sam koniec wątek humorystyczny. Barbara Dziuk jest jednym z czterech członków Parlamentarnego Zespołu ds. Nordic Walkingu. Na szczęście, posłowie za udział w pracach takich zespołów nie otrzymują wynagrodzenia.
Wykorzystane zdjęcie – Adrian Grycuk – Own work, CC BY-SA 3.0 pl, Link
Pani Dziuk jest pewnego rodzaju folklorem, kolorytem. Niestety na tle innych polityków jest zupełnie w tyle, nie wiadomo w ogóle na czym się zna chociaż na wiele tematów się wypowiada.
Z zażenowaniem śledzę poczynania Pani posłanki. Niemniej wstyd mi, że została ona wybrana z mojego okręgu. Na szczęście nie moim głosem. Niestety jej występy przypominają mi filmy Barei i czasami trudno uwierzyć, że ludzie ją wybrali. Natomiast kreowany przez nią wizerunek śląskiej reprezentantki jest krzywdzący dla wszystkich ślązaków i przedstawia nas w bardzo negatywnym świetle.
Niestety to prawda, co napisałeś. Dla mnie zagadką jest, dlaczego ludzie oddają głos własnie na nią, a nie na innych przedstawicieli.
Ta Pani buja się po różnych festynach i innych przaśnych imprezach. Odwiedza różne małe miejscowości i mówi ludziom to, co chcą usłyszeć. Zresztą nie tylko ona! Nie używa skomplikowanego języka, ale przy tym kreuje się na eksperta różnych dziedzin. Uderza autorytetem poczciwej kobiety z tradycjami i chwali jedyną słuszną partię. Myślę, że doskonale trafia w wybraną grupę odbiorców, nie wiem na ile świadomie.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Tarnogórska czarna madonna wręcz uwielbia pokazywanie się na festynach, z kołami gospodyń wiejskich,
ubierając się w stylu szydło. Intelektem trafia w tzw. suwerena, którego wiedza ogranicza się do Google’a i Wikipedii.
Bardzo lubi pokazywać się w Świerklańcu, gdzie trafia na podatny grunt znajomości z wójtem i sołtysem
Już w tytule dwa błędy :
1. Ta Pani nie jest z inteligencji. Może jej ojciec był inteligentem, ale ta osoba na pewno nie
2. Ta Panie nie jest Ślązaczką. Może miejsce urodzenia tak pokazuje, ale to czyty poltoń
Tym artykulem potwierdzilo sie moje zdanie na temat poslanki Dziuk. Obserwuje od dawna jej „dzialalnosc” i w jej osobie sprawdza sie ogolny trend w wyborze pisowskich kandydatow na poslow – mierny, ale wierny. Pisalam juz o tym wiele razy, ze zabiera glos na kazdy temat i plecie bzdury, tak naprawde na niczym sie nie zna, myli etnologie z etnografia i w sejmowym wystapieniu ten nieuk ma czelnosc dyskutowac z profesorem Kadlubkiem, negujac jego wyklad o jezyku slaskim. Jej wielbiciele i poplecznicy to polscy naziole i kibole ze Slaska, ktorzy na jej profilu na fb po chamsku atakuja kazdego, kto „pania Basienke” skrytykuje. Mnie za to zbanowala sama pani Basienka, bo mialam czelnosc zwrocic uwage na jej nieuctwo i nieuczciwosc w stosunku do Slazakow.
Niestety banownie ludzi o odmiennych opiniach wpisuje się w szerszą całość w działalności Pani Dziuk. Ja sam zablokowany zostałem kilka lat temu, ten sam „problem” zgłaszało kilku moich czytelników. Niestety prawo w tym aspekcie nie nadąża za czasami, w moim odczuciu politycy na swoich oficjalnych profilach nie mają prawa banować swoich wyborców.
Zgadzam się z komentarzami zwłaszcza p.Joanny,może z wyjątkiem Ciderlo.Mam te same odczucia
Niestety także i ja próbowałam napisać coś na profilu pani dziuk. Zostałam zablokowana. Chce podkreślić że nie byl to hejt czy jakis trolling. Po prostu pytania o bieżącą działalność posłanki.
Takimi działaniami pani dziuk sama sobie wystawia świadectwo. Az zal jest o tym mówić.
U pani Posłanki jestem zbanowany już od chyba 2 lat… ♀️
Odnośnie Jana Miodka i jego walki z językiem śląskim. Być może jest to skutek jego wychowania. Jego matka była tzw gorolką, tj nieślązaczką. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w liceum pedagogicznym w Tarnowskich Górach gdzie znana była z tego że uczennicom zabraniała mówić po śląsku. Według relacji mojej matki pani Miodek zabraniała też młodemu Jasiowi mówić po śląsku, miał on nawet bana na wychodzenie na podwórko bawić się z dziećmi by nie zanieczyszczały one jego czystej polszczyzny paskudną mową autochtonów.
Warto jeszcze dodać o innych działaniach przeciwko interesowi regionu: Basia głosowała przeciwko przyznaniu dotacji na likwidację grożącego katastrofą naturalną składowiska odpadów chemicznych w Tarnowskich Górach.
To tak jakby lekarz w szpitalu okradał pacjentów i podawał cukierki zamiast leków :(
Popatrzcie tylko: wystarczyło 500+ i sypnięcie pieniążkami na kościół, żeby takie miernoty intelektualne dostały się do Sejmu!
Jednak Kaczor jest genialny!
Wezystko to prawda, z wyjątkiem faktu, że pan Michał Sporoń był organizatorem marszów w Tarnowskich Górach. O ile wiem – były to zgromadzenia spontaniczne.
Trudno jest się z tym zgodzić. Trudno też ocenić, czy opisana historia dotycząca dzieciństwa profesora jesr prawdą. Sama jestem polonistką i wiem, że z punktu widzenia językoznawstwa, bardzo trudno znaleźć granice między językiem narodowym, regionalnym i gwarą. Sama uważam, że jak najbardziej powinien zostać uznany za język regionalny, jednak nie dziwią mnie wątpliwości językoznawców. Nie jest też uzasadnionym twierdzenie, że skoro ktoś uważa inaczej, to jest „antyśląski”.
Tak reprezentuje Śląsk że połowę ludzi z jej miasta ma zablokowanych na facebooku, a każde jej działanie sprawia że mi wstyd że pochodzimy z tego samego miejsca.