Beton jest przekleństwem miast. Oczywiście nie jako budulec domów i mieszkań, ale główny materiał wykorzystywany do budowy placów i skwerów. Mam czasem takie dziwne wrażenie, że beton lub kamień jest bardziej pożądany przez urzędników niż drzewo lub trawa. Bo jak inaczej nazwać niezdrową i powszechną fascynację jednoczesnego brukowania i wycinania drzew w centrach miast?
Przebudowę rynku w Katowicach można zacząć traktować jako socjologiczną i architektoniczną ciekawostkę. Ze strony społecznej można stwierdzić, że od kilkunastu lat każdy o rynku (a raczej jego braku) mówił i żartował, natomiast na dobrą sprawę jak rynek wyglądać będzie dowiadujemy się powoli z kolejnych wizualizacji udostępnianych przez Urząd Miasta. Rynek będzie chyba prezentem (i to dosłownym) od Piotra Uszoka do mieszkańców z okazji listopadowych wyborów. Bo dobry prezent to taki, który jest całkowitą niespodzianką!
W zeszłym roku w trakcie wizyty w Gruzji posłałem pocztówkę do Prezydenta Uszoka, w której zachęcałem go, aby wraz z urzędnikami odwiedził Tbilisi i czerpał dobre wzorce z placu, jaki stworzyli Gruzini. Obawiałem się, że rynek w Katowicach nie będzie niczym innym, jak tylko betonową patelnią, na której w upalane dni będzie możne jedynie usmażyć jajecznicę.
Wiele wskazuje na to, że katowicki rynek będzie wyglądać całkiem przyzwoicie. Już w sierpniu zeszłego roku, przy okazji publikacji pierwszych wizualizacji stwierdziłem, że nowy rynek w tyłek nie uwiera. Kolejne projekty tylko utwierdzają mnie w marzeniach, że w centrum Katowic będzie można najzwyczajniej w świecie sobie usiąść i odpocząć…
Nawet gryfnie, kiedy to mo być gotowe?
W ostatecznej formie ma być gotowe podobno do 2015 roku.