Jechałeś kiedyś bez celu przed siebie? Nie mówię, że nie wiedziałeś po co zmierzasz. Raczej wówczas, kiedy Twoja droga była zagadką. Twój cel dopiero miał się ukazać, dopiero w drodze uświadomiłeś sobie gdzie zatrzymasz się, odpoczniesz i nabierzesz sił. Ktoś zapyta się – po co jechać, skoro nie wiem dokąd zmierzam? A co, jeśli cel podróży czyni nas ślepymi na znaki, jakie przydarzają się nam w trakcie?
Wiele wskazuje na to, że ukoronowaniem dojrzałości emocjonalnej i duchowej jest przyjęcie polskości, jako wyznacznika najwyższego dobra, jakim obdarowany może być człowiek. Polskość jest zawsze sprawiedliwa, opiekuńcza, waleczna i co chyba najważniejsze – hojna – zwłaszcza jeśli chodzi o oddanie życia i krwi w jej obronie.
Rzec mógłbym, że podróżowanie jest trudne. Możemy kupić bilet, założyć słuchawki na uszy i zasnąć. Nieznajomy szturchnie nas w bok i lekko niemrawym głosem, jakby od niechcenia powie – jesteśmy na miejscu, wysiadaj. Obudzony z letargu przetrzesz oczy, zarzucisz na ramię torbę i wyjdziesz z autobusu. Nie mówię, że to źle. Przespałeś drogę, która okazać mogła się interesująca i zbawienna.
Zastanawiasz się pewnie, jak można zrezygnować z otrzymanego prezentu. Co musi kierować człowiekiem, który z własnej woli stwierdził, że nie chce być najszczęśliwszy i najczystszy na świecie? Czy to wariat? A może postradał zmysły? A może ktoś go ogłupił – jak szatan w Edenie mamiąc fałszywą obietnicą dobra, które okazało się przekleństwem?
Lekko pomięty bilet pokazujesz kierowcy przy wejściu, siadasz z samego przodu – bo lubisz obserwować to, co dzieje się na drodze. Gdzieś w połowie przerwa na papierosa, ktoś dzwoni do męża i mówi – jeszcze trochę, cierpliwości. Za 3 godziny się zobaczymy. Podróż była pełna zwykłych gestów i czynności, raczej nic Cię nie zdziwiło. Ot, jazda jak zawsze. Zmęczony wychodzisz z autobusu i starasz się w tłumie ludzi odnaleźć Ją – cel Twojej podróży.
Odrzucenie wiąże się z poszukiwaniem. W szkole, w telewizji, od polityków słyszysz nieustannie do jakiego ideału zostałeś stworzony. Czy tak naprawdę obchodzi Cię co czynisz, aby cel swój osiągnąć? Widzisz go, jest jak na wyciągnięcie ręki – pokazują Ci tych, którzy polskość już osiągnęli. Oni wytrwali, oni teraz wskażą Ci cel Twojej wędrówki.
Mówią, że cywilizacja rozpoczęła się wówczas, gdy człowiek nauczył się przebywać w jednym miejscu. To wówczas stworzył wokoło siebie warunki, które pozwalały mu nie tylko przetrwać, ale zacząć czuć się bezpiecznie. A ja myślę, że bezpieczeństwo nie idzie w parze z poznaniem. Będąc w jednym miejscu nie widzimy więcej, niż pozwala nam horyzont wzroku. Poznajemy tylko tych, których widzimy i słyszymy. Otaczamy się – najprościej rzecz ujmując – podobnymi do nas lub tylko niezbędnymi nam do życia.
Jeśli odrzuciłeś cel, wówczas czeka Cię tylko droga. O tyle interesująca, że wcześniej nieprzetarta. Nie łudź się jednak, że jesteś pionierem, odkrywcą. Z Tobą jest wielu innych, jednak podróżujących z drugiej strony góry. Zapytasz się mnie zapewne – powiedz mi dokąd zmierzam i co tam znajdę? Ja w przeciwieństwie do onych nie dam Ci prostej odpowiedzi. To Ty sam będziesz wiedział, gdy dotrzesz do celu podróży.
Zmęczony wychodzisz z autobusu i starasz się w tłumie ludzi odnaleźć Ją – cel Twojej podróży… Panie tuudinecie lubię Twoją niedosłowność.
Dziękuję Pani Trudo :)
Chyba dzisiaj coraz trudniej odnaleźć ducha prawdziwej śląskości w sercach młodych Ślązaków… niestety
Jestem tylko podróżnikiem w miejscu- od stacji do stacji w własnej wyobraźni…a za oknem nic się nie zmienia. Stationary Traveller-Camel.
Podróżowałam wiele lat. Bliżej, dalej, najdalej jak się tylko dało, wchłaniałam krajobrazy budując nadzieje, kształtując siebie… Jadę dalej z bagażem doświadczeń i coraz częściej widzę nie mój świat, coraz częściej po prostu chcę wysiąść.