Wszelkie publiczne demonstracje tzw. polskich patriotów – nacjonalistów wzbudzały we mnie dotychczas naprzemiennie politowanie i śmiech. Jednak od pewnego czasu, gdy zacząłem dokładnie czytać i analizować wznoszone na pochodach hasła oraz przynoszone przez uczestników banery – złapałem się za głowę! Nie tylko z powodu szkodliwości owych haseł, ale przede wszystkim – ze względu na ich bezsensowność i absurdalność.
Wyraźnie widzę, jak niesamowicie interesujące w analizie jest mieszanie wszystkich elementów sacrum, w szczególności szacunku i miłości do Jezusa Chrystusa i Matki Boskiej, z elementami skrajnie nacjonalistycznymi, akcentującymi między innymi wyższość białej rasy nad innymi rasami. Nie wiem, czy ktoś z nacjonalistów zastanowił się dogłębnie nad problematyką, jeśli nie to przypominam, że sam Chrystus był synem Żydówki, a nie białym Europejczykiem!
Szczególnie ciekawy jest pierwszy rozdział Ewangelii wg św. Mateusza, który szczegółowo opisuje rodowód Jezusa zwanego Chrystusem od czasów samego Abrahama – Tak więc w całości od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń (Mt 1,17).
Polska, jako kraj wyjątkowego posłannictwa
Każdy nacjonalizm jest zły i niebezpieczny. Lecz zabójczo groźny staje się wówczas, gdy wyznawcy narodu szukają potwierdzenia swoich słów i czynów w osobach boskich. Wówczas wiara w naród staje się czymś więcej niż słowami – to misja lub wręcz posłannictwo, które rzekomo uświęcone jest przez wiarę lub samego Boga. Ludzkie słowa są płonne – bo płyną z ust śmiertelników. Lecz ludzkie słowa uświęcone boską mocą mają już ogromną moc sprawczą w umysłach wierzących.
Doprawdy nie wiem i nie rozumiem, dlaczego akurat Polska miałaby stać się ostatnim bastionem chrześcijaństwa na Starym Kontynencie. Nie znalazłem w Piśmie Świętym żadnych słów, które wskazywałyby, że jakikolwiek naród po śmierci Chrystusa będzie pełnić jakąś wyjątkową i szczególną rolę. Co więcej, ilekroć słyszę sugestię, że Polacy stanowią chlubny wyjątek we współczesnej chrześcijańskiej wspólnocie, przypominają mi się słowa apostoła Pawła – Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie (List do Galatów 3,28).
Czy Jezus Chrystus był Polakiem?
Oczywiście, że stwierdzenie jakoby Jezus Chrystus był Polakiem jest zupełnie kuriozalne. Nie mniej kuriozalnie brzmi wywyższanie Polski nad inne państwa i narody, ze względu na rzekome trzymanie się prawd wiary i obrony chrześcijańskich wartości we współczesnych czasach. Jednak – o zgrozo! – takie słowa padają, nie tylko jako nieśmiałe sugestie, ale imperatyw.
Sam osobiście słuchałem takich słów, gdy dwa lata temu, zupełnie przypadkowo trafiłem na Jasnej Górze na pielgrzymkę Młodzieży Wszechpolskiej. Było to wydarzenie, które nie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nacjonalizm jest poważną chorobą na tkance społeczeństwa, ale przede wszystkim, że pielgrzymki grup narodowych i nacjonalistycznych do miejsc kultu religijnego będą miały bardzo poważne społeczne konsekwencje w przyszłości.
Własnie dzisiaj jesteśmy świadkami jak silny wiatr wieje w żagle nacjonalizmowi. Z sejmu nie płynie już tylko ciche przyzwolenie, ale wręcz aprobata dla rasistowskich i ksenofobicznych haseł. Boli mnie, że w pochodach, demonstracjach i pielgrzymkach biorą udział ludzie młodzi, a więc w większości beneficjenci wolnej Polski, otwartych granic i wielokulturowości świata.
Podczas przygotowywania się do pisania tego felietonu długo zastanawiałem się, jak można dzielić wiarę katolicką z wiarą w szczególne znaczenie jakiegokolwiek narodu, poza Narodem Wybranym. W moim odczuciu jest to nie tylko nieracjonalne, ale przede wszystkim bałwochwalcze.
Detronizacja Polski
Przed polskimi katolikami trudne i ciężkie zadanie. Krytyka nacjonalizmu łączonego z wiarą w Boga nie może być już tylko domeną ludzi negujących Kościół lub samego Boga. Nie możemy pozwolić, aby szkodliwe polityczne lub społeczne przekonania były usprawiedliwiane wiarą w Jezusa Chrystusa. Czas na symboliczną detronizację Polski z boskiego tronu wybranego. Czas na Polskę sprawiedliwą, bezpieczną i dostatnią. O to módlmy się i pracujmy wspólnie.
fot. Maciej Zygmunt | CC BY-NC 2.0
Bardzo dobry tekst. Bardzo mocny, odważny, ale uważam, że bardzo Nam wszystkim potrzebny. Dziękuję Panie Łukaszu za ten tekst pełen smutnej prawdy, popartej pańskimi własnymi doświadczeniami i obserwacjami. Pozdrawiam.
Jak Polska nie ma być bastionem Chrześcijaństwa w Europie, to jaki kraj? Po prostu przeszkadza ci patriotyzm, to, że młodzi kochają swoją ojczyznę i są dumni ze swoich wartości chrześcijańskich w przeciwieństwie do zachodniej Europy.
Miłość do ojczyzny, regionu czy narodu nie jest niczym złym. Jeśli natomiast jest to miłość większa, niż miłość do Boga – wówczas mamy do czynienia z bałwochwalstwem. Polska nigdy nie była, nie jest i nie będzie bastionem Chrześcijaństwa w Europie. Nie jesteśmy Narodem Wybranym – tym narodem są Żydzi, skądinąd których polscy narodowcy tak bardzo nienawidzą.
za młody jestes człowieku zeby takie rzeczy wiedziec, narodem wybranym jest Polska i niebawem to sie okaze a ciebie Jezus rozliczy z tych bredni, a moze i ci wybaczy
Bardzo proszę :)
te tys sleciol ze rycki i polnol kalfasym we kolkastla takie farmazony szrejbowac beboku
Cytat z Twardego Hanysa: „młodzi ludzie kochają swoją o0jczyznę i są dumni ze swoich wartości chrześcijańskich…”. No cóż, pewnie psychologia by się tu obficie wypowiedziała. Młodzi ludzie kochają swoją ojczyznę, śmiechu warte, młodzi ludzie nie mają pojęcia o geografii, historii, i nie mają większego pojęcia co w ogóle znaczą takie słowa jak „miłość” i „ojczyzna”. Za to hejtować, bluzgać na wszystkich, mieć hajs za nic nie robienie i uczestniczyć w rozróbach to jak najbardziej umieją. A że są dumni ze swoich wartości chrześcijańskich, no cóż, widocznie pojęcie „wartości chrześcijańskie” można sobie interpretować na różne sposoby, jak komu wygodnie. Smutna rzeczywistość
Dobry tekst, jednakże historycznie rzecz biorąc, złudzeniem zdaje się być w tym kraju wiara w to, iż instytucjonalny Katolicyzm może na tych ziemiach mieć inny charakter aniżeli narodowy.
Jego uniwersalizm dawno umarł w starciu z „mesjanistyczną” misją bycia zawsze Bardziej (Polskim).
Nie bez powodu nawet skrajny szowinizm dostaje błogosławieństwo w Częstochowie jak niedawno, a przedwojenny ONR głosił wizję Katolickiego Państwa Narodu Polskiego.
Dodam tylko, że nawet powojenny „komunizm” był w tym kraju instytucjonalnie aplikowany w formie mocno nacjonalistyczniej (i wrogiej wszelkim mniejszościom). Przy deklaratywnym internacjonaliźmie Partii, – choć może to dla kogoś brzmieć absurdalnie – znaną są jej wewnętrzne konflikty na tym tle, a ówczesny „moczarowski”, partyzancki duch nadal daje o sobie znać nad Wisłą. Nie bez powodu jednym z najważniejszych wznawianych i drogo ekranizowanych autorów był wtedy Sienkiewicz.
Napewno był (jest?) to w sporej mierze swoisty duch epoki (trauma 2 WŚ, jednorodne etniczne narody itd), lecz pewnie nie mniejszą rolę odrywa tu „Polski” tzw. klimat… szkoda, że nie śląski, nieskazony mesjaniskimi narodowymi mitami (choć i tacy się pewnie znajdą).
Wystarczy przeczytać Pismo Święte żeby się dowiedzieć że Jezus był Polakiem! Cyt. Jezus z Łodzi, przemawiał do zgromadzonych.