Bez przesady stwierdzić mogę, że Tygodnik Powszechny podczas pierwszych lat studiów kształtował mój światopogląd i system wartości. Sądzę, że to także dzięki niemu zacząłem rozróżniać patriotyzm od szowinizmu. Zrozumiałem także, że oceniać można postawy, ale nie ludzi. Tygodnik nauczył mnie, że kluczem do zrozumienia drugiej osoby jest dialog i dyskusja. Z ogromnym zainteresowaniem czytałem i śledziłem polemiki odbywające się na łamach pisma pomiędzy autorami chrześcijańskimi, a takimi, którzy zdaniem wielu na stronach katolickiej gazety znaleźć się nie powinni.
Dziś w Polsce mamy dobry czas dla szowinizmu, który dla niepoznaki stara się ubrać w piękną szatę patriotyzmu. A patriotyzm tym różni się od szowinizmu, że nikogo ze wspólnoty nie wyklucza. Szczyci się miłością do ziemi, ale nie osądza tych, którzy myślą inaczej.
TYLKO U NAS. Pracownik katowickiego IPN na spotkaniu organizowanym przez antypolski RAŚ. Coś tu chyba nie gra… https://t.co/75k86jiH7U
— Michał Karnowski (@michalkarnowski) 2 września 2016
Dlaczego o tym w ogóle piszę? Ujął mnie wpis Pana Karnowskiego, który z taką łatwością ocenił spotkanie z dr. Bębnikiem organizowane przez Ruch Autonomii Śląska. Złe, bo nie zgodne z racją stanu? A może z linią polityczną reprezentowaną przez prawicowy portal?
Inną, ale równie istotną sprawą jest charakter linkowanego „artykułu”, który ocenić mogę nie inaczej, jako tylko nachalną propagandę na granicy paszkwilu i dobrego smaku.
Jeśli już mowa o spotkaniach. Bywam i niektóre są wyjątkowo interesujące. Sądzę, iż dla wielu intelektualnie niemożliwe jest dopuszczenie do myśli, że Ruch Autonomii Śląska może zrobić coś dobrego i pożytecznego, także dla Polski. Na myśl przychodzi mi od razu seria spotkań, która od dawna organizowana jest w Łaziskach Górnych w trakcie obchodów Tragedii Górnośląskiej. Byłem uczestnikiem tych spotkań. Widziałem na własne oczy, jak jeszcze żyjący świadkowie wydarzeń z 1945 roku dziękują zaproszonemu historykowi IPN – Dariuszowi Węgrzynowi za to, że podjął trud badań nad Tragedią Górnośląska i stworzeniem imiennej listy ofiar.
Żadna inna organizacja ani partia polityczna nie zaprosiła do Łazisk Górnych historyka, z którym spotkała się de facto tylko garstka ludzi. Tego szanowny Pan Karnowski nie zauważy, bo aby dostrzec coś istotnego trzeba czasem wyjść poza sztywne ramy własnych przekonań.
I jeszcze na sam koniec cytat z artykułu:
Pilnie potrzeba jest zmiana myślenia. W Polsce.
im więcej takich „Karnowskich” komentarzy, tym mocniej będzie się budziła śląska tożsamość i tylko od poziomu zidiocenia polskich szowinistów zależeć będzie w którą stronę się obróci
Ja niestety obawiam się, że w dłużej perspektywie może być dokładnie na odwrót jak piszesz…
I tak i nie. Może i pod prawicowym butem trochę tożsamości się obudzi, ale żeby zaczęła ona kwitnąc to trzeba nam społecznego spokoju i takiej dobrej atmosfery.wydaje mi sie ze to jedyna droga to aktywizacji młodego pokolenia.
Ja mam juz 50+
Nie, Tuudi. Popełniłeś błąd logiczny. Karnowski nie mówi z kim nam wolno się spotykać tylko komu nie wolno się spotykać z nami, to zasadnicza różnica. Oczywiście jeśli mimo wszystko taki ktoś się z nami spotka to musi mieć świadomość, że skoczy się to dla niego źle. Patrz swój post sprzed miesiąca „Wszyscy kiedyś będziemy Katarzyną Cichos”. W gruncie rzeczy mamy tu jedynie potwierdzenie mojej tezy, którą postawiłem w komentarzu do tamtego postu. I wcale nie mam z tego powodu satysfakcji.
Masz rację. PIS wyciera się gębę demokracją i nie może obywatelom zabronić spotkań, ale już może wpływać kto z nami spotykać się będzie. To niezmiernie przykre. Ale to także wyzwanie dla nas, gdyż my jako mieszkańcy Polski nie możemy biernie siedzieć i przypatrywać się temu, co dzieje się w naszym kraju.
PiS i jego zwolennicy działają w ten sposób bo to jedyny legalny sposób zwalczania RAŚ. Wiedzą, że pod względem prawnym nie ma się do czego przyczepić. Gdyby było inaczej RAŚ już dawno zostałby zdelegalizowany. To są bardziej wyrafinowane szykany ze strony władzy, znane z historii Polski, Europy i świata i nie były to przykłady którymi wypada się chwalić.
Osobiście mam zdanie PiS na ten temat tam gdzie słońce nie dochodzi i w portfelu nadal noszę legitymację SONŚ.
Halo, twiej, czy SONŚ to ci co prosili Putina o kierowanie rakiet Iskander na goroli, byle nie na godnych chwały hanysów?