Oceniani jesteśmy wszędzie. W domach od małego rodzice oceniają nasze zachowanie, w pracy czeka na nas ocena okresowa, w Kościele duchowni subiektywnie oceniają nasze grzechy. Cały współczesny świat opiera się na ocenianiu. Młodzi oceniając się na Tinderze łączą się w pary…
Wiele wskazuje na to, że ofiarą niesprawiedliwej oceny została Katarzyna Cichos, radna Siemianowic Śląskich, niegdyś współpracująca z Ruchem Autonomii Śląska. Właśnie z powodu jej rzekomych powiązań z autonomistami została odwołana nominacja na stanowisko wicekonsul.
Nigdy w życiu nie poznałem Pani Cichos. Nie wiem czy jest dobrą wykładowczynią prawa na Uniwersytecie Śląskim. Nie wiem, czy dobrze wypełnia swoje obowiązki jako radna Siemianowic. Nie wiem także, czy jest odpowiednio wykwalifikowana aby objąć stanowisko wicekonsula w polskiej placówce dyplomatycznej w Manchesterze. Bo być może dopiero teraz ktoś się zorientował, że jej kandydatura to merytoryczna pomyłka?
Może tak jest, ja tego nie wiem.
Ale jestem pewien, że tego samego nie wiedziały prawicowe portale, które nazwały panią Cichos „działaczką popieraną przez antypolskich separatystów”. Pikanterii dodaje fakt, że sama zainteresowana nigdy nie była członkiem RAŚ. Co więcej, jak powiedział Rafał Adamus w wywiadzie dla Radia Piekary: „(…)drogi pani Cichos i siemianowickiego koła RAŚ coraz bardziej się rozchodziły i później ta współpraca całkowicie zanikła. Była więc tylko radną z ugrupowania, którego RAŚ był koalicjantem, ale jakiejś większej aktywności nie wykazywała. Nawet niektóre jej decyzje były odwrotne do stanowiska naszego Ruchu.”
Zatem cała działalność publiczna i naukowa została wzięta na szalę, na której z drugiej strony pojawiły się jakieś mgliste oskarżenia o separatyzm, działania antypolskie, czy wręcz wywrotowe, niepoparte żadnymi faktami. Warto zajrzeć do artykułów, które opisywały rzekomą aferę. Daleko im do dziennikarskiej rzetelności. Nie przeprowadzono żadnego śledztwa, nie przedstawiono w czym dokładnie pani Cichos zawiniła. Cała jej wina polegała na tym, że ktoś skojarzył ją z szyldem RAŚ. Przede wszystkim – nikt nie ocenił jej kompetencji i kwalifikacji, oceniono organizację do której nigdy nie należała.
Czy dziś będą mieli odwagę przeprosić ci, którzy zbyt pochopnie wyciągnęli wnioski?
Cała ta sytuacja jest tak po ludzku przykra. A boli mnie tym bardziej, że wskazuje na kierunek w jakim zmierza polityka na wyższych szczeblach. Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że jest podporządkowana głosowi ludu, nawet najbardziej prymitywnemu. I ja zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę mógł objąć żadnej publicznej funkcji, gdyż od razu zostanie mi wyciągnięte, że regularnie bywam na Marszach Autonomii, a moje uczucie do Ojczyzny to nie miłość od pierwszego wejrzenia. Z czym w ogóle się nie kryję.
A szkoda. Bo czuję, że przydałbym się Polsce.
Treść listu otwartego do mediów, który napisała Pani Katarzyna Cichos dostępna jest poniżej:
Przekaz władzy jest jasny: nawet nie próbujcie zbliżać się na odległość rzutu kamieniem do RAŚ bo pożałujecie.
Myślę, że mniej więcej tak to wygląda.