Tożsamość jest podróżą od chwili do momentu

Jeśli dziś nie wyruszymy w podróż w poszukiwaniu własnej tożsamości – zostaniemy z niczym. Jednak wolność to niesłychany dar, który dla wielu stał się ciężarem nie do udźwignięcia. Chciałbym, aby śląska tożsamość była dla nas lekkim piórkiem, a mam wrażenie, że wielokrotnie staje się brzemieniem.

-

W gruncie rzeczy w każdym z nas siedzi grzech pychy i złudnego poczucia prawdy. Czy my – Ślązacy nie mamy poczucia, że wiemy kim jesteśmy? A jeśli przecież zapytałbym każdego z osobna – kim jesteś? – odpowiedz byłaby każdorazowo inna. Co więcej, czy dzisiaj jesteś takim samym człowiekiem jakim byłeś 5 lat temu?

Śląska tożsamość się zmienia. Wraz z biegiem lat akcentujemy te cechy, które są dla nas lepsze, ciekawsze, wyraźniejsze, bardziej na rękę. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co tak naprawdę dla Ciebie znaczy przyznanie się do śląskiej tożsamości? Czy związek z Ziemią, na której żyjesz zmienił cokolwiek w Twoim życiu? Bezrefleksyjność i przyjmowanie śląskości z dobrodziejstwem inwentarza naraża nas na akceptację idei i zachowań, które tak naprawdę nigdy nie były nasze.

śląska tożsamość - kim jesteśmy?
śląska tożsamość – kim jesteśmy?

Chciałbym poznać tę osobę, która powie mi kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Nieustanna zmiana charakteryzuje nas wszystkich. Podobno każdy chciałby stabilizacji, która po pewnym czasie staje się zgubna jak miraż na pustyni. Stabilizacja daje złudne poczucie spełnienia – napisać mógłbym – dziwną dumę z przebytej drogi. Ale przecież to nie cel, a wysiłek kształtuje nasze myślenie i umiejętności.

Biada temu, kto osiadł na laurach śląskości. Niech wstydzi się ten, kto uważa się za lepszego od innych, bo wydaje mu się, że posiadł dar zrozumienia. Chcielibyśmy wciąż sprawdzać, analizować, oceniać – kto dobre ma korzenie, kto lepiej godo, kto z Bytomia, a kto z Opola? Jeśli zapytam: kto dał nam prawo oceny – krzykniemy – historia! Taka niesprawiedliwa, brutalna, niepojęta i smutna. Jedni śpiewali, że „jeszcze Polska wtedy żyła, gdy za nią ginęli!”. Co my – Ślązacy mamy na ustach?

Kiedy ostatnio spojrzałeś w lustro i zapytałeś – kim jestem i dokąd zmierzam? Jaki widzisz cel swojej wędrówki? Przecież nikt z nas nie chciałby umrzeć zapomniany. Przecież w każdym w nas jest kropla pychy, która popycha do przodu. Przecież każdy z nas chciałby odnaleźć cel swojej wędrówki.

Napisałem kiedyś: „Niektórzy twierdzą, że podróż zmienia perspektywę. Kiedyś łudziłem się, że tak jest. Nigdy nie wróciłem odmieniony, jednak zafascynowany – owszem. Czy twierdząc za Tischnerem, nie zostaliśmy ofiarami nieznanego nam dotąd lęku – lęku przed wolnością?” Jeśli dziś nie wyruszymy w podróż w poszukiwaniu własnej tożsamości – zostaniemy z niczym. Jednak wolność to niesłychany dar, który dla wielu stał się ciężarem nie do udźwignięcia. Chciałbym, aby śląska tożsamość była dla nas lekkim piórkiem, a mam wrażenie, że wielokrotnie staje się brzemieniem.

Dziś zadaję sobie i Wam pytanie – czy wolność jest tak ważną wartością, że można być przymuszonym do wolności?


Chcesz być na bieżąco? Obserwuj Portal w Google News!
Łukasz Tudzierz
Łukasz Tudzierzhttps://tuudi.net
Ślązak, felietonista, taternik. Od 2006 roku opisuję i komentuję Górny Śląsk. Mieszkam w Katowicach, pochodzę z Łazisk Górnych. Kocham Śląsk.

3 KOMENTARZE

  1. Mam bardzo podobnie jeśli chodzi o rozmyślanie o swojej tożsamości.
    Czasem jest we mnie buta i duma z racji mieszkania na Śląsku. Możliwe, że to zabrzmi dziwnie jednak: mając przyjemność bycia na UG, nieraz „afiszowałam” się własną śląskością (jestem zdania – i mam wrażenie, że nie jest ono odosobnione – że pomimo osławionej śląskiej dupowatości, Ślązacy mają również czarne podniebienie) i raz zdarzyło mi się rozmawiać z wykładowczynią, która prowadziła zajęcia z „Kultury regionów” (swoją drogą, jeśli Pani to czyta – serdeczne pozdrowienia!). Usłyszałam od Niej charakterystyczne zdanie, z którym zgadzam się całkowicie mianowicie: „Mam wrażenie, że Śląsk jest taką troszkę ziemią przeklętą” (tak to mniej więcej zapamiętałam; inny ważny szczegół: rozmawiałyśmy wtedy o książce Szczepana Twardocha „Drach”).
    Kocham tą ziemię jak i kulturę (czasem zagłębianie się w niektóre tematy jest bardzo bolesne i jest to powodowane różnymi czynnikami: np. złość spowodowana wsadzaniem jakiegoś Ślązaka/Ślązaczki do jednej tylko nacji, jak to miało miejsce z np. Ernestem Wilimowskim). Widzę w tym wszystkim nie tylko stroje, kuchnię, architekturę, ale i mentalność, język, wierzenia, swoisty inkluz innych wymarłych już zjawisk (np. „babski śmiergust”).
    W tym wszystkim najbardziej boli mnie twierdzenie, że ktoś nie może być Ślązakiem/Ślązaczką bowiem … (tu proszę wstawić argument przez który mogą boleć zęby). Na całe szczęście dostrzegam pozytywną zmianę jeśli chodzi o ramy w których śląskość może się mieścić (gro komentarzy pod artykułem na temat Hanyski z Afryki). Przyszłość maluje się w słodko-gorzkich barwach.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    • Dziękuję Ci za Twój bardzo ciekawy komentarz. Czasem sobie myślę, że przyznanie się do śląskości wśród Polaków, jest tak samo trudne jak przyznanie się do Boga wśród obcych ludzi. Jednak z czasem strach mija i pojawia się z drugiej strony zaciekawienie i fascynacja – czyli jednak wy, Ślązacy istniejecie?

  2. Autorze, mimo, że jesteś Ślązakiem, nie masz poparcia ze strony „swoich”, pewnie podejrzewają, że jednak jesteś gorolem. Znam wielu Ślązaków, tak jak w innych grupach są fajni i niefajni ludzie. Ślązacy jednak mają o sobie bardzo dobre zdanie, wywyższają się i nie cierpią nikogo, kto nie jest Ślązakiem. Gdy poznaje się Ślązaka to na ogół pyta skąd jesteś, chce wiedzieć czy ma do czynienia ze „swoim” czy nie i od odpowiedzi zależy już na wstępie czy Cię polubi czy nie. Ja nikogo nie pytam, dla mnie nie ważne skąd ktoś jest, ale jaki jest. Gdy 40 lat temu na studiach w Katowicach poznawaliśmy się, Ślązacy zawsze mieli jakiś komentarz po odpowiedzi, że nie jest się ze Śląska, najczęściej pytanie czy mam nóż w kieszeni. Potem okazywali się zwykłymi kolegami, ale Ślązacy na ogół trzymali się razem. Kiedy już pracowałam miałam okazję poznać pracownika, który nie chciał od zakładu mieszkania bo było w Dąbrowie Górniczej, on wolał go nie dostać niż mieszkać za rzeką. Gdy Ślązak zobaczy samochód z rejestracją nie śląską to patrzy jakby chciał zaraz wybić szyby, a najgorzej mają ludzie z Sosnowca. Mam jednak dobrego znajomego Ślązaka, który tłumaczył innym ich głupotę, podobno mieli żal, że nie mogli się kształcić, a on im udowodnił, że jak ktoś chciał to się uczył, on skończył studia mimo, że mama sama w biedzie wychowała ich kilkoro i wszyscy pokończyli szkoły, a jego brat nawet jest znanym naukowcem. Najlepiej o swoje braki mieć pretensje do innych, najbliżej są gorole. Mówiono, że młode pokolenia zlikwidują te uprzedzenia, ale jednak tak nie będzie. Co do gospodarności i czystości kobiet ze Śląska to już jest taki mit, naocznie mogłam się przekonać, że nie ważne skąd ktoś jest, dawniej Ślązaczki nie pracowały, sąsiadki patrzyły im na ręce i bały się ich opinii, jeżeli dzisiaj mieszkają wśród innych, nie zależy im już tak i różnie z tą czystością jest. Pokażcie mi w internecie kto jeszcze się tak wywyższa jak Ślązacy, no chyba tylko może Warszawiacy, a tak inni po prostu robią swoje bez wielkiej reklamy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj


Najczęściej czytane w tym tygodniu:

3,022FaniLubię
763ObserwującyObserwuj
120ObserwującyObserwuj
1,049ObserwującyObserwuj