Dla Marszałka Kałuży najważniejszy jest Śląsk. Powiedziałem – sprawdzam!

Jakiś czas temu postanowiłem dowiedzieć się, jakie działania chce podjąć Wojciech Kałuża w sprawie promowania śląskiej kultury i zachowania lokalnej tożsamości. Wszak dla mnie nie szyld polityczny, ale konkretne inicjatywy są wyznacznikiem tego, kto Śląsk ma w swoim sercu i dla kogo Śląsk jest na pierwszym miejscu.

-

– Moją partią jest Śląsk. Zobowiązania mam wobec swoich wyborców, którzy na mnie głosowali, a oni oczekują głównie skuteczności. Stąd też moja decyzja o wsparciu dobrego programu, dobrych rozwiązań dla Śląska – powiedział Wojciech Kałuża w trakcie konferencji prasowej, podczas której poinformował również o przejściu do PiS. Konsekwencją tej decyzji było przejęcie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w województwie śląskim.

Jakiś czas temu postanowiłem dowiedzieć się, jakie działania chce podjąć Wojciech Kałuża w sprawie promowania śląskiej kultury i zachowania lokalnej tożsamości. Wszak dla mnie nie szyld polityczny, ale konkretne inicjatywy są wyznacznikiem tego, kto Śląsk ma w swoim sercu i dla kogo Śląsk jest na pierwszym miejscu.

Wojciech Kałuża
Wojciech Kałuża – moją partią jest Śląsk

Pierwsza próba kontaktu z Marszałkiem

Pierwszego e-maila z prośbą o wywiad lub rozmowę wysłałem 10 grudnia 2018 roku. Przypomnienie natomiast – 18 grudnia. Nie otrzymałem odpowiedzi.

W styczniu stwierdziłem, że do mojej prośby powinienem załączyć także Rzecznika Prasowego Urzędu Marszałkowskiego, gdyż Pan Marszałek może być zbyt zajęty aby odpowiadać na moje wiadomości. Kolejnego e-maila wysłałem 22 stycznia 2019 . Od tej chwili przypominałem się trzykrotnie elektronicznie. Rozmawiałem także czterokrotnie telefonicznie z Asystentką Marszałka, która za każdym razem zapewniała mnie, że wróci do mnie z konkretną informacją, kiedy Marszałek Kałuża będzie miał czas się spotkać.

Do 20 marca 2019 roku Urząd Marszałkowski nie skontaktował się ze mną ani razu. Wszelkie próby kontaktu zawsze wypływały z mojej strony. Pomiędzy pierwszym dniem, w którym wysłałem e-maila, a dniem dzisiejszym minęło dokładnie 100 dni.

Przez ten czas nie otrzymałem żadnej wiadomości lub odpowiedzi. Mimo wielokrotnych zapewnień – nikt do mnie nie oddzwonił.

Nie poddaję się! 

Jako obywatel RP mam prawo i obowiązek kontroli wybranych przeze mnie polityków i samorządowców. Nie zamierzam zrezygnować z tego prawa i będę konsekwentnie domagał się, aby Wojciech Kałuża odpowiedział na moje pytania. Jest mi to zupełnie obojętne, czy w formie oficjalnego wywiadu na portalu, czy kulturalnej rozmowy pomiędzy radnym, a obywatelem.

Smutny obraz podwładnych Wojciecha Kałuży 

Pracownikom biura Pana Marszałka oraz biura prasowego UM chciałbym przypomnieć, iż ich pensje wypłacane są z pieniędzy podatników – czyli nas wszystkich. 100 dni bez odpowiedzi na moje wiadomości i telefony to oznaka lekceważenia swojej pracy oraz obowiązków zawodowych, za które otrzymują wynagrodzenie.

Ja personalnie nie czuję się urażony skandalicznym ignorowaniem moich pytań i telefonów. Dotknięte powinno być społeczeństwo, któremu Pan Marszałek i jego podwładni powinni służyć, a którego ja jestem tylko tymczasowym głosem.

Co dalej?

Jeśli ktoś chce, to może sam skontaktować się z Marszałkiem i zapytać o kwestie istotne dla Ślązaków. Zachęcam do tego z całego serca:

Oczywiście nie poddaję się i wciąż będę starał się spotkać z Panem Kałużą. Jak zawsze będę informować Was na bieżąco o postępach.

Polityczny transfer Wojciecha Kałuży

to wina słabości i bierności wyborców

Aktualizacja 21.03.2019, godz. 10.00.

18 godzin od momentu opublikowania artykułu. Tyle czasu wystarczyło aby Urząd Marszałkowski sam zatelefonował do mnie. Co wspólnie ustaliliśmy:
* Pan Marszałek chętnie odpowie na moje pytania przesłane mailem
Nie jestem do końca usatysfakcjonowany, gdyż o wiele lepszym rozwiązaniem jest normalna rozmowa, podczas której mogą wyniknąć inne, ciekawe wnioski i pomysły. Ale e-mail jest dobrym początkiem.

Zatem działam dalej. Pytania prześlę do poniedziałku.


Chcesz być na bieżąco? Obserwuj Portal w Google News!
Łukasz Tudzierz
Łukasz Tudzierzhttps://tuudi.net
Ślązak, felietonista, taternik. Od 2006 roku opisuję i komentuję Górny Śląsk. Mieszkam w Katowicach, pochodzę z Łazisk Górnych. Kocham Śląsk.

16 KOMENTARZE

  1. Nie wstyd ci stosować taki stalking wobec waaaadzy? ;)
    PS. Że też p. Kałuża *przed* wyborami nie zorientował się, który program jest dobry dla Śląska tylko dopiero wtedy kiedy dostał propozycję ciepłego stołeczka, eeeech. Dzisiaj ma on już raczej nikłe szanse realizować zobowiązanie wobec swoich wyborców.

    • A być może jednak uda mu się coś zrealizować? Ja tego nie wiem, ale chętnie dowiedziałbym się.
      Chciałbym, aby taki „stalking” więcej osób uprawiało. Nic tak nie motywuje polityków, jak oddech wyborcy na plecach.

      • Może mu się uda coś zrealizować? Może, ale raczej nie to czego oczekiwali jego wyborcy. Dość szybko i łatwo zmienił swoje poglądy, dość nieoczekiwanie zorientował się że program z którym startował do wyborów to nie jego program. To, że unika rozmów na ten temat tylko tę tezę potwierdza. Mimo wszystko życzę powodzenia w „stalkingu”.

  2. Podziwiam wytrwałość i kulturę z jaką piszesz o tej bulwersującej sprawie. Urząd cię olewa gdyż zadajesz niekomfortowe pytania. Trzymam kciuki za dalsza „walkę”.

  3. W Urzędzie Marszalkowskim pracuje ponad 1000 osob. Kazdy kto przychodzi musi miec troche czasu na ogarniecie tego. W dodatku to na przelomie roku budzet itp. Jak ktos nie widzial tego od srodka to trudno to sobie wyobrazic. I nie pisze tego by bronic kogokolwiek tylko obiektywnie wiem ze dotyczy to kazdego nowego czlonka zarzadu ogromnej firmy czy wlasnie wojewodztwa. Niestety mniej wazni musza poczekac taki lajf.

    • 100 dni. Gdybym ja przez 100 dni ulewał klienta mojej firmy, nie odpisywałbym na maile i zbywał odpowiedziami, że zadzwonię, ale nie zrobiłem tego – mój szef wywaliłby mnie z pracy. Inna sprawa, że moja etyka pracy nigdy nie pozwoliłaby na to, aby nie odpisać lub wręcz kłamać kogoś, kto do mnie pisze lub dzwoni.

    • Obowiązuje KPA, czy nic już nie obowiązuje?
      To państwo przestaje już istnieć – na całe szczęście (zresztą nigdy do końca go nie było)

  4. W swojej karierze zawodowej kilka razy obejmowałem kierownictwo przedsiębiorstwa w którym wcześniej nie pracowałem. Największe zatrudniało 1800 pracowników w 20 oddziałach rozlokowanych w 3 województwach i po tygodniu już spotykałem się z dziennikarzami. Wystarczyła znajomość branży i doświadczenie zawodowe. Jeżeli województwami zarządzają dyletanci to nic dobrego nam nie grozi.

  5. Mamy tutaj do czynienia z skandaliczną i nieodpowiedzialną sytuacją. Z relacji Tudzierza wynika, że rozmawiał telefonicznie z asystentką. Mogę zatem przypuszczać że prośby o spotkanie były przekazywane dalej lecz z jakich powodów (pewnie wiemy jakich) do spotkania nie doszło. I zapewne nigdy nie dojdzie, bo jeśli nie ma się nic do powiedzenia to co? Marszałek ma się spotkać i powiedzieć – przepraszam, nie mam planów, nic nie zrobię.
    bardzo ciekawi mnie zakończenie tej historii, a raczej czy będzie jakaś kontynuacja.

    • Tak, potwierdzam, że rozmawiałem telefonicznie kilka razy (4 jeśli dobrze liczę) z Panią Asystentką. Za każdym razem słyszałem zapewnienie, iż odezwie się do mnie, czy to za tydzień, czy to a kilka dni. Do tej pory nikt – zarówno asystentka jak i rzecznik prasowy nie skontaktował się ze mną.

  6. Panie Łukaszu, a czego się Pan spodziewał po ludziach takiego formatu, wszak wiadomo, że PiS-owska ekspozytura u nas na Śląsku nie zrobi niczego innego niż nakaże centrala z Nowogrodzkiej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj


3,022FaniLubię
763ObserwującyObserwuj
120ObserwującyObserwuj
1,049ObserwującyObserwuj