Czym jest dom? Czy to tylko budynek, w którym mieszkamy? Co sprawia, że określone miejsce uznajemy za nasz dom? Myślę, że nie bez powodu istnieją związki frazeologiczne, które bezpośrednio wskazują, czym jest dom.
Czuć się jak u siebie w domu – to własnie dom jest wyznacznikiem dobrego samopoczucia, komfortu, być może także bezpieczeństwa. Nowe, interesujące miejsce może nas inspirować lecz zawsze będzie porównywane z wyznacznikiem, czyli swoim domem. Albo kolejny przykład, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – mówimy zazwyczaj po odbytej podróży. Było wspaniale, ale to jednak własny dom sprawia, że możemy odpocząć, nabrać sił i wrócić do codziennych obowiązków.
Są ludzie – wędrowcy, którzy nie mają swojego domu. Dzisiaj są tutaj, jutro będą gdzie indziej. Mówią, że dom ich tam, gdzie serce. Szukają miejsc, szybko się nudzą. Odchodzą. Są też ludzie, dla których domem jest stanowisko pracy, biuro, warsztat. Czy są to jednak prawdziwe domy? Czy zdanie – mój dom jest w pracy, nie jest rozpaczliwym wołaniem o pomoc i stwierdzeniem, że tak naprawdę człowiek nie ma domu?
Na dom możemy spojrzeć z wielu poziomów. Może być to budynek lub blok, w którym mieszkamy. Domem możemy nazwać rodzinę, miasto, kraj, a nawet kontynent. Doskonale napisał o tym Tischner – w domu zdarzają się nieszczęścia, kłamstwa, kłótnie, a nawet i czasowe zagniewania. Istotne jest jednak to, że jest to miejsce w którym nie ma odwetu.
Zastanawiałem się kiedyś, co na Śląsku jest dla mnie domem? Czy to wspólnota ludzi, która mnie otacza, wychowała, i z którą każdego dnia dzielę swoje smutki i radości? Może to po prostu miejsce – śląskie pagórki, lasy, pola, łąki, zabytki i zakłady pracy? Czy ten specyficzny konglomerat, dla wielu będący zaprzeczeniem racjonalności można nazwać swoim domem? A może to po prostu mieszkanie w którym mieszkam, dom zbudowany z pustaków, z którego pochodzę – powinienem nazwać moim domem?
Mam ogromny szacunek do ludzi, którzy po wielu latach wracają na Górny Śląsk i czasem ze łzami w oczach mówią – to jest mój dom! Sam po dwóch latach w Krakowie postanowiłem wrócić do Katowic. Mój powrót nie był jednak wybitnie spektakularny. Mimo, iż w Krakowie spędziłem jedne z piękniejszych lat mojego życia, to jednak nigdy nie czułem się tam komfortowo. Mój powrót był czymś w rodzaju potwierdzenia, gdzie chcę spędzić swoje życie.
Myślę, że dom, w którym mieszkamy oraz nasze serca mają wiele wspólnego. Mogą być miejscem przeżywana osobistych tragedii i dramatów. Czy dom, gdzie drzwi są zawsze otwarte, nie jest podobny do człowieka o otwartym sercu? Zawsze skory do pomocy, podzieli się tym, co posiada. Serca, jak i domy bywają kruche, podatne na warunki zewnętrzne, jak i na to, co się dzieje w ich wnętrzu.