Szolka tyju kojarzy mi się z międzypokoleniowym spotkaniem, kiedy przychodzę do babci i słyszę – siednij sie wnusiu, zrobia ci tyju. Ja babcia – odpowiadam – ale czorny i bez cukru. Bo od wielu już lat nie słodzę, chyba, że miodem – ale wówczas herbata smakuje bardziej jak deser, a nie napój.
Herbaciane opowieści
W piciu herbaty upatruję trochę mistycyzmu. Niesamowitą atmosferę mają bliskowschodnie cofeeshopy, gdzie przy szklaneczce słodkiego jak cukierek naparu z liści herbaty, siedzą mężczyźni przypalający sobie na boku fajkę wodną. Sprawiają wrażenie, że biorą udział w dyskusjach, które zaważyć mogą o losach świata. Wizyta w takim miejscu jest zazwyczaj dużym wydarzeniem. Ja – jedyny biały przysłuchuję się tym dyskusjom, mimo, że nic nie rozumiem.
Za bajtla także niewiele rozumiałem jak siadałem i słuchałem, co opowiadał dziadek przy szolce tyju. Czasem były to opowieści o wojnie, czasem o codziennym życiu, czasem o wszystkim i o niczym. Chyba za młody byłem, aby zrozumieć wartość herbacianej opowieści. Szolka tyju jak magiczny eliksir – rozwiązuje język, dodaje poczucia bezpieczeństwa, zbliża rozmówców. Zawsze na przełamanie lodów powiedzieć można – dej pozór, tyj jeszcze gorki.
Czym jest szolka tyju?
Nie wiem czy zauważyliście, ale herbata inaczej smakuje w zależności od naczynia, w jakim się ją podaje. Szolka tyju ma inny smak, niż kubek herbaty. Chociaż tutaj sprawa jest trudniejsza niż może się wydawać. Trzeba najpierw rozstrzygnąć czym szolka jest? Bo dla jednych to mały kubek, dla innych szklanka, a dla jeszcze innych filiżanka. Wydaje mi się, że jest to konflikt z serii – śląskie nie do rozstrzygnięcia.
Niebagatelne znaczenie ma także woda. Jordańska herbata parzona w Polsce smakuje zupełnie inaczej, niż pita na pustyni. Pewnie duże znaczenie ma także atmosfera oraz miejsce, gdzie pijemy. Mamy przecież na Śląsku herbaciarnie, ale nie są to miejsca, których szukam. Jest tam często zbyt uroczyście, a szolka tyju jest przecież prosta, zwyczajna, dopasowująca się do codzienności.
Na osobna uwagę zasługuje rodzaj herbaty. Dla mnie szolka tyju kojarzy się wyłącznie z czarną herbatą, z żadnymi tam dodatkami. A przecież herbaty są różne, jak i charaktery ludzi są różne. Ktoś pije zieloną, ktoś białą, a mi najbardziej smakuje czarna i ziółka. Takie zwyczajne – czystek albo szałwia. Podobno to samo zdrowie, ale ja tam nie wiem. Najzdrowsza to zawsze będzie szczera rozmowa.
oj tak. szolka tyju niezmiennie kojarzy mi się z moim dziadkiem który miał swoja szolka i tylko z niej pił herbatę i kawę. Był to taki dzisiejszy duży kubek .
Czyli szolka to kubek u Ciebie :)
A mie nojbarziyj żol , co jak oma narychtowała szolka tyju, słuchołech nojpiyrw bajek o Kapturku eli Śnieżce ( oma godała z gowy ) potym zaś o wojnie, życiu za Niemca, Nieboszczki Polski, za okupacje, jak Ruse wleźli czy za Polski. A jo nie mioł żodnych pytań. Teroski miołbych tyla pytań, jeno Oma już ze św. Pyjtrym teroski pije tyj ze szolki
jo pytoł i suchoł, ale to sie szybko zapomino takie rzeczy jak sie je dzieckiym – trza boło notować, no ale cowiek mondry po…
Jo mom tak samo. Tyz bych pytoł dziadka, ale zech byl bajtlem i mje to czasami malo interesowalo, co dziadek godali…
Szolka tyju pojawiała się na stole, gdy odwiedzałam swoją chrzestną, ale zawsze była to herbata słodka i z cytryną. Czasem nawet nie napar z liści herbaty a raczej napar z czarnej malwy o pięknej malinowej barwie. Przy herbacie opowiadało się o tym, co u kogo słychać, ale też ciocia, jako w pewnym momencie nestorka rodu i skarbnica wiedzy rodzinnej snuła swoje opowieści trudnych losach śląskiej rodziny rozdartej między Polskę a Niemcy.
Czytając co napisałaś, miałem przed oczami scenę z filmu. Nie jakiegoś konkretnego – ale na podstawie tych kilku zdań powstałaby cudowna scena..
A jo sie nie tak downo zastanawioł co by mogło symbolizować takie opowieści do logo mojego kanału YouTube cseiwopo i jedyne co mi przyszło do gowy to ognisko. A tu szolka tyju – dobro idea! :)
Polecam się! Masz śląski kanał na YT?
W pewnym sensie – mam dwa filmiki po śląsku plus parę ukazujących uroki części (póki co) Górnego Śląska :)
Tylko czorny tyj.
Ino czorny!
Do mie szolka to jest filiżanka, musi być z porcelany, bo jak ze szkła to wiadomo, że to szklonka. Ale jak są większe szolki to niekerzy nazywajom je kubkami, więc to nie jest problem ino na Śląsku, w Polsce tyż często używają tych terminów na zmiana.
Jo herbata abo tyj pija zawsze w szolce, ale nie wypija z szolki ani kubka soku, sok zawsze musi być w szklonce ;)
Chyba powinien zrobić sondę na blogu czym dla nas jest szolka. Odpowiedzi nie będą na pewno jednoznaczne :)
Nie mogę powiedzieć , że rodzinne spotkanie było przi szolce tyju.Nasi starka na spotkaniach rodzinnych podawali bonkawa.W filiżankach.W niedzielę.I tak zostałam kawiarą.A serwis do kawy mojej starki z początku XXw., niestety zdekompletowany, jest teraz w moim posiadaniu.Działo to się przed czasami nim nastała kawa sypana zalewajka.Czyli mówię o czasach zamierzchłych.Teraz to ekspres i inne bajery.A tyj się piło w mojej rodzinie na beztydziyń , i w szolkach.