Czy to nie jest tak, że Śląsk kochaliśmy za to, co teraz nienawidzimy? Zabierzmy na przykład ten węgiel. Bez niego nie byłoby dzisiejszego Śląska. Na pewno nie w formie takiej, jaką obecnie znamy. Bez kopalni, huty, elektrowni, koksowni, walcowni. Spoglądam przez okno i widzę ogromny las… Właśnie taki byłby współczesny Śląsk: zielony, nietknięty ręką zaborczego przemysłu, gdzieniegdzie przecięty drogą, na której drogowskaz z nazwą docelowej miejscowości jest ważniejszy od miasta, przez którą przebiega.
Pewnie i my nie mieszkalibyśmy tutaj. Bo i po co? W większości naszych rodzin ktoś pracuje lub pracował w przemyśle. Migracje zarobkowe przez dziesięciolecia powiązane były z rozwojem górnictwa. Mieszkałaby nas tu garstka. Pewnie większość trudniłaby się rolnictwem lub leśnictwem. Kilka wiosek, parę miast. Żadna tam metropolia.
Ten węgiel, który wykarmił i wybudował Śląsk. Co dziś z niego mamy? Po 89 roku instrumentalnie wykorzystywany w grze politycznej, która ostatecznie doprowadzi w niedalekiej przyszłości do wielkich niepokoi społecznych. Ten węgiel doprowadził do gospodarczego i ekonomicznego rozwoju Bytomia (i innych miast) a jednocześnie sprowadził niewymowną biedę na całe dzielnice. Te kamienice, które niegdyś powstały i świeciły blaskiem, dziś zapadają się pod ziemię z powodu tego samego węgla, z którego kiedyś powstały. Czy los upomina się o nie?
Tak sobie pomyślałem, daj Bóg ja sam jeden, że może łatwiej byłoby być takim zwyczajnym obywatelem. Bez dziadka z Wehrmachtu, bez trudnej historii, bez tej śmiesznej gwary, z której pół Polski się śmieje, bez tego poczucia przynależności, które trudno jest umieścić w jakichkolwiek ramach. Ta ziemia wychowała nas w opozycji do powszechnego zrozumienia. Bo musimy ciągle o swoje wołać – ta śmieszna gwara jest językiem serca, ta przynależność to żadna niemieckość, ten węgiel… czy nie stał się naszym przekleństwem?
Tuudi, ślązoki zawsze są silnie związani z swoim miejscem zamieszkania i kochają Śląsk, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych. Większość tylko mieszka na tym znienawidzonym obszarze Polski do czasu emerytury, a potem ucieka i śmieje się ze ślązków i mówi jak tu jest brzydko, brudno, głośno i itp. Dlaczego to robią?
Kaśka, pewnie dlatego, że cześć Goroli nie szanuje miejsca, które dało im chleb i pracę. Traktują Śląsk instrumentalnie. Dla nich to tylko miejsce pracy, dla nas Mała Ojczyzna.
Też tak myślałam tylko bałam się głośno o tym mówić.
@Kaśka, myślę, że my Ślązacy patrzymy inaczej na Śląsk. Może dla przyjezdnych Śląsk jest/był takim samym miejscem zarobku jak dla Polaków Wielka Brytania?
Warszawiacy zawsze są silnie związani z swoim miejscem zamieszkania i kochają Warszawę, czego nie można powiedzieć o przyjezdnych. Większość tylko mieszka w tym znienawidzonym mieście Polski do czasu emerytury, a potem ucieka i śmieje się z warszawiaków i mówi jak tu jest brzydko, brudno, głośno i itp. Dlaczego to robią?