Przedstawiam Wam poniżej śląskie tradycje wigilijne, które obecne są w górnośląskich domach. Część z nich znam, gdyż są przekazywane z pokolenia na pokolenie w mojej rodzinie, natomiast o pozostałych tylko słyszałem lub czytałem w Waszych komentarzach.
Jednym z bardziej interesujących zwyczajów, który obecny jest na Śląsku od niedawna, jest czytanie przed wieczerzą wigilijną Pisma Świętego po śląsku. Jesteście ciekawi jak możecie zacząć kultywować tę tradycję? Zapraszam Was do lektury artykułu.
W poniższym artykule poznacie następujące śląskie tradycje wigilijne:
Betlyjka, czyli po polsku stajenka
Betlyjka, czyli po polsku stajenka jest obecna w moim domu odkąd pamiętam. Za pomalowanie gipsowych figurek była odpowiedzialna moja mama, natomiast całą stajenkę wykonał tata. I tak zostało do dziś – to właśnie na głowie ojca spoczywa coroczna konserwacja betlyjki, jak i jej okresowa przebudowa. Betlyjka jest symbolem miejsca, w którym urodził się Chrystus. Przypomina nam, że tajemnica narodzin Zbawiciela powinna być obecna także w naszych domach i sercach.
Łuska karpia w portfelu
… a portfel pod stołem. O tej tradycji zawsze pamięta moja mama. Podczas patroszenia karpia przypomina tacie, aby odłożył na bok kilka łusek, które następnie każdy z nas musi włożyć do portfela. Tradycja ta ma zapewniać dostatek przez kolejny rok. Nie jestem pewien, czy to rybia łuska, czy raczej zaradność i oszczędność mojej mamy sprawiały przez lata, że w naszym domu nigdy nie zabrakło pieniędzy na chleb.
Pieniądze pod talerzami
Ślązacy pod talerze na stole wigilijnym wkładają banknoty lub momenty. Jest to wariacja poprzedniego zwyczaju. Wspólny jest jednak jej cel – zapewnienie sobie dostatku i ochrona przed ubóstwem.
Śląskie potrawy wigilijne
Śląskie tradycje wigilijne to także specyficzne potrawy, które znajdują się na naszych stołach. W mojej rodzinie nigdy nie przykładano szczególnej uwagi do liczby dań. Odkąd Wigilię spędzamy w szerszym gronie – potraw na pewno jest więcej niż tradycyjne polskie 12. Poniżej znajdziecie dania wigilijne charakterystyczne dla śląskiej kuchni:
Moczka
Moczka w mojej rodzinie jest deserem, ale w innych domach może być podawana wytrawnie. Stare śląskie porzekadło mówi, że ile śląskich domów, tyle przepisów na moczkę. Pamiętajcie, że najlepszą moczkę uzyskuje się z zeszłorocznego piernika! Pisał już o tym prof. Nawarecki w Lajermanie. Kliknij i poznaj przepis na moczkę.
Makówki
Tutaj już nie ma wyjątków – makówki zawsze podaje się na słodko z bakaliami. Mimo, że zasady przygotowania tej potrawy nierzadko różnią się w poszczególnych rodzinach, to jednak fundament zawsze pozostaje ten sam – mak! Jeśli nie znacie tej tradycyjnej potrawy wigilijnej to na portalu znajdziecie przepis na makówki.
Siemieniotka
Jest to zupa przyrządzana z nasion konopi. W Łaziskach Górnych, z których pochodzę siemieniotka jest dość słabo znana. Inaczej sprawa się ma w okolicach Siemianowic Śląskich, gdzie zupa ta jest o wiele bardziej popularna.
Zupa z głów ryb
Jak sama nazwa wskazuje jest to zupa, którą gotuje się na głowach ryb, najczęściej karpii. Mimo, że proces przyrządzania nie wygląda zachęcająco, jej smak jest wyjątkowo pyszny! Zupę można jeść np. z grzankami. W moim rodzinnym domu zupę rybną jemy tylko raz do roku, właśnie podczas Wigilii.
Specjalnie dla Was przygotowałem tradycyjny i przepyszny przepis na zupę z głów ryb!
Kompot z suszu
Przez jednych uwielbiany, przez innych zaś znienawidzony. U mnie kompot z suszonych owoców podaje się w salaterkach (nigdy w szklankach) i tylko podczas kolacji wigilijnej. Ot, taka rodzinna tradycja wigilijna.
Panczkraut
Albo inaczej ciapkapusta. To nic innego, jak kartofle z kiszoną kapustą, dobrze wymieszane i przyprawione. Warto zaznaczyć, że panczkraut jest na Górnym Śląsku bardzo popularną potrawą, którą spożywa się nie tylko podczas świąt.
Przygotowałem także osobny wpis, w którym przedstawiam śląskie tradycyjne potrawy wigilijne. Sprawdź, czy o czymś nie zapomniałem?
Pismo Święte po śląsku
Chyba w każdym śląskim i polskim domu przed rozpoczęciem posiłku wigilijnego czyta się fragment Ewangelii wg. św. Łukasza, który traktuje o narodzeniu Chrystusa. W wielu górnośląskich domach fragment pisma czyta się w języku śląskim.
Jeśli chcecie rozpocząć tę wspaniałą tradycję, możecie zrobić to na dwa osoby:
- Kupić Pismo Święte po śląsku w tradycyjnym wydaniu. Jest to tłumaczenie wykonane przez dra Gabriela Tobora i obejmuje tylko Nowy Testament. Klasyczne wydanie Biblii będzie ładnie i dostojnie wyglądać na wigilijnym stole oraz w domowej biblioteczce.
- Skorzystać z tłumaczenia Andrzeja Cichonia lub Gabriela Tobora – udostępnionego dla Czytelników Portalu, które możecie ściągnąć i wydrukować ze specjalnie przygotowanej przeze mnie strony. Wejdź na Ewangelia na wigilię po śląsku i sprawdź :)
Prezenty od Dzieciontka
Prezenty pod choinką to powszechny zwyczaj w całej Polsce. Jednak tylko na Śląsku prezenty przynosi Dzieciontko – żaden Mikołaj, Gwiazdor, Gwiazdka czy Dziadek Mróz. Dzieciontko, czyli mały Jezus sam obdarowuje dzieci i dorosłych podarunkami. Być może dlatego w śląskich domach przygotowuje się pod choinką betlyjkę, aby Dzieciontko mogło tam odpocząć? Pamiętajcie, aby po kolacji otworzyć okno – przecież nasz Gość z prezentami musi jakoś wejść do pokoju.
Czy znacie inne śląskie tradycje wigilijne, które praktykuje się w Waszych domach i rodzinach? Pochwalcie się :)
W niektórych domach jeszcze wciska się portfel z zawartością gdzieś pod blat stołu dla zapewnienia gotówki na przyszły rok
To jest prowda. U mje w doma sie tak robi :)
Bez moczki nie ma świąt! I zupa rybna z głowy karpia tez musi być.
A makówki także przygotowujecie? :)
Panczkraut w święta? Ciekawe, nigdy nie słyszałach o tym. U mie jest kapusta z grzibami :)
Kapusta z grzibami tyż momy. Może panczkarut jest ino u mje? :)
A o ty placu wolnym wele stoła toście Ponie Tudzierz niy wspomnieli,to tysz ślonsko tradycyjo.Kej jaki biydok abo jakoś zabłonkano dusza zaklupie do dzwiyrzy we tyn wieczor, tosz trza mu plac wele stoła narychtowć coby sie siod i cosik mocka zjod ze familijom pogodoł mono i kolyndy pośpiywoł ipotym taki poszilony i rod ze tego wiczira na pastyrka poszoł.Taki plac boł ciyngym we wilijo we moji familiji kej żech bou bajtlym i do tera to tysz praktykuja.
U mie wszystko yno nie panczkraut. Zdo mi się, że też yno u nas robi się tak dużo roztomańtych, niekoniecznie piernikowych, malutkich kruchych ciasteczek.
Od stołu sie nie stowo to je kolejno nasza tradycja, a czamu tak sie dzieje ? No żeby dusze przodków widziały że rodzina na nie czeko
Karpi. Nie „karpii”…